Jak podaje „Daily Mail”, przedstawiciele klubów zaplecza Premier League maja już dość negocjacji z zawodnikami, którzy nie chcą zgodzić się na czasową redukcję swoich pensji. Dlatego też dyskutowali oni nad możliwością poddania się zarządowi komisarycznemu. Oznaczałby on, że wszyscy pracownicy klubów zostaliby czasowo zwolnieni. Każdy z właścicieli następnie odkupiłby swój klub i rozpoczął proces negocjacji umów od początku.
Piłkarze staliby się w takiej sytuacji wolnymi agentami i teoretycznie mogliby podpisać kontrakt z dowolnym innym klubem. To jeden z powodów, dla których cały proces wydaje się bardzo skomplikowany i trudny do realizacji. Wymagałby on dużego zaufania ze strony rywalizujących ze sobą drużyn. Zakładałby również zmianę zasad Championship. W normalnej sytuacji klub, który poddaje się zarządowi komisarycznemu, musi zostać ukarany odjęciem dziesięciu punktów w ligowej tabeli oraz zakazem transferowym. By tymczasowo zawiesić ten przepis, potrzeba zgody przynajmniej 75 procent wszystkich klubów Championship.
Obecnie zawodnicy drużyn z zaplecza Premier League otrzymują sto procent swoich wynagrodzeń. Na czasowe obniżki lub odroczenie wypłat zgodzili się nieliczni - są wśród nich zawodnicy m.in. Leeds United. W tym jednak klubie w zamian za zgodę na rozłożenie pensji na raty zaproponowano zawodnikom dwuprocentowy bonus. Reszta pracowników klubów otrzymuje obecnie jedynie 25% swoich wynagrodzeń.