Zieliński zagrał jako skrzydłowy. Włosi: Był najlepszy!
2017-12-06 23:06:52; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
SSC Napoli uległo w środowy wieczór Feyenoordowi (1-2), ale czołówki włoskich portali zdobył Piotr Zieliński.
Przed spotkaniem wydawało się, że nad drużyną z Neapolu ciąży klątwa, bo do kontuzjowanego Arkadiusza Milika i Faouziego Ghoulama dołączył kolejny ważny zawodnik, Lorenzo Insigne. Kontuzja Włocha nie jest tak poważna, ale wykluczyła go z udziału w spotkaniu ostatniej szansy dla Napoli. Insigne niemal na pewno wystąpiłby od początku meczu, bo uraz zakończył jego serię sześćdziesięciu gier w pierwszym składzie.
Jak się jednak okazało, dzięki Piotrowi Zielińskiemu nieobecność Włocha została właściwie niezauważona. Trener Maurizio Sarri posłał Polaka w pierwszym składzie w ofensywnej trójce obok Driesa Mertensa i Jose Callejona. Włoskie media są zgodne, Polak był najlepszy na boisku, ale jego świetnej dyspozycji nie potrafili dorównać koledzy, dlatego to Feyenoord schodził z murawy trzema punktami.
Zieliński od momentu transferu do Napoli występował głównie jako środkowy pomocnik, dlatego jego dzisiejsza szansa w roli skrzydłowego była małym zaskoczeniem. Sarri wolał postawić na Polaka, kosztem nominalnych bocznych pomocników, czyli Adama Ounasa i Emanuele Giaccheriniego.
23-latek nie dysponuje niesamowitą szybkością, jak Lorenzo Insigne, gra też w zupełnie innym stylu, ale zespół nie poniósł na tej zamianie żadnej straty. Właściwie to zyskał, bo reszta drużyny zaprezentowała się dość blado. Oprócz zdobytej bramki, Zieliński wyróżnił się tym, że bardzo często stwarzał zagrożenie w szeregach obronnych Feyenoordu. Polak pomagał kolegom również wtedy, gdy piłki nie miał nawet przy nodze, poprzez samo poruszanie się i odciąganie uwagi rotterdamczyków.
Trzeba przyznać, że włoski trener po raz kolejny miał nosa do zmiany pozycji u swojego piłkarza. Co prawda Zieliński dopiero pierwszy raz pojawił się u niego na boisku w roli skrzydłowego, ale podobnie zrobił przed rokiem, gdy czuł, że Mertens może zastąpić Arkadiusza Milika. Końcowy efekt na pewno go nie rozczarował. To mogłoby również oznaczać więcej minut dla Polaka na boisku, bo ostatnio często musiał się godzić z rolą rezerwowego.