Zinédine Zidane napisał pożegnalny list, w którym wytłumaczył powody odejścia z Realu Madryt. Krytyka klubu!
2021-05-31 05:21:57; Aktualizacja: 3 lata temuZinédine Zidane opublikował na łamach „AS-a” list pożegnalny skierowany do kibiców Realu Madryt, w którym wyjaśnia między innymi powody opuszczenia ławki trenerskiej „Królewskich”.
Wcześniej w mediach pojawiał się szereg informacji na temat powodów rezygnacji blisko 49-letniego trenera z funkcji trenera Realu Madryt. Spośród nich najczęściej poruszaną kwestią było zmęczenie Zinédine'a Zidane'a pracą opiekuna „Królewskich”.
Sam zainteresowany postanowił zabrać głos w tej sprawie i na łamach „AS-a” opublikował pożegnalny list skierowany do fanów utytułowanego klubu, w którym stwierdza jasno, że odszedł z drużyny, ponieważ nie czuł wystarczająco mocnego wsparcia ze strony władz.Popularne
„Drodzy madridistas,
Od 20 lat, od pierwszego dnia, w którym postawiłem stopę w Madrycie i nałożyłem na siebie białą koszulkę, obdarzaliście mnie swoją sympatią. Zawsze czułem, że między nami istniało coś wyjątkowego. Miałem wielki zaszczyt być piłkarzem i trenerem największego klubu w historii, ale przede wszystkim jestem jednym z madridistas. Właśnie z tego powodu chciałem napisać do was ten list, by się z wami pożegnać i wytłumaczyć moją decyzję o opuszczeniu ławki.
Kiedy w marcu 2019 roku zaakceptowałem powrót do trenowania Realu po 8 miesiącach odpoczynku, stało się tak, bo prezydent Florentino Pérez poprosił mnie o to. Oczywiście wy także mówiliście mi o tym każdego dnia. Gdy spotykałem kogoś z was na ulicy, czułem wsparcie i pragnienie zobaczenia mnie ponownie w drużynie. Bo ja podzielam wartości madridismo – ten klub należy do swoich socios, do swoich kibiców i do całego świata. Ja też starałem się przekazywać te wartości we wszystkim, co zrobiłem. Starałem się być wzorem. Spędzenie 20 lat w Realu było najpiękniejszą rzeczą, jaka przytrafiła mi się w życiu i wiem, że zawdzięczam to wyłącznie Florentino Pérezowi, który postawił na mnie w 2001 roku, który walczył o mnie, żebym mógł tu przyjść, gdy pewni ludzie byli przeciwko temu. Mówię to z serca, zawsze będę mu za to wdzięczny.
Teraz zdecydowałem się odejść i chcę dobrze wytłumaczyć powody takiego stanu rzeczy. Odchodzę, ale nie uciekam ze statku i nie jestem zmęczony trenowaniem. W maju 2018 roku odszedłem, ponieważ po 2,5 roku z tyloma zwycięstwami i trofeami czułem, że drużyna potrzebuje nowego kierunku, by utrzymać się na szczycie. Dzisiaj sprawy wyglądają inaczej. Odchodzę, ponieważ czuję, że klub nie obdarzył mnie już zaufaniem, jakiego potrzebuję i nie oferuje mi wsparcia w stworzeniu czegoś w średnim czy dłuższym okresie. Znam futbol i znam wymagania takiego klubu jak Real. Wiem, że gdy nie wygrywasz, musisz odejść. Jednak zapomniano o jednej bardzo ważnej rzeczy. Zapomniano o tym, co stworzyłem w codziennej pracy, co wniosłem w relacjach z zawodnikami, ze 150 osobami, które pracują z drużyną i wokół niej. Jestem urodzonym zwycięzcą i byłem tutaj, by zdobywać trofea, ale ponad tym są ludzie, emocje, życie i mam odczucie, że te rzeczy nie zostały docenione. Nie zrozumiano, że w ten sposób także utrzymuje się dynamikę wielkiego zespołu. Nawet w pewien sposób mi to wytykano.
Chcę, żeby okazano szacunek temu, co razem zrobiliśmy. Wolałbym, aby w ostatnich miesiącach moje stosunki z klubem i prezydentem były trochę inne od tych z innymi trenerami. Nie prosiłem o przywileje, a jedynie o trochę więcej pamięci. Dzisiaj życie trenera na ławce wielkiego klubu trwa dwa sezony, nie jest to wiele więcej. By trwało to dłużej, podstawą są stosunki ludzkie. One są ważniejsze niż pieniądze, niż sława, niż wszystko. Trzeba o nie dbać. Dlatego bolało mnie bardzo, gdy czytałem w prasie po porażkach, że wyrzucą mnie, jeśli nie wygram kolejnego meczu. Bolało to mnie i całą drużynę, bo te wiadomości wypuszczane specjalnie do mediów wpływały negatywnie na ekipę poprzez tworzenie wątpliwości i nieporozumień. Całe szczęście miałem cudownych chłopaków, którzy byli ze mną do samego końca. Gdy sprawy robiły się brzydkie, ratowali mnie wielkimi zwycięstwami. Wierzyli we mnie i wiedzieli, że ja wierzę w nich. Oczywiście nie jestem najlepszym trenerem na świecie, ale jestem zdolny do przekazania siły i zaufania każdemu w jego pracy, czy to piłkarzowi, czy członkowi sztabu, czy jakiemukolwiek innemu pracownikowi. Doskonale wiem, czego potrzebuje zespół. Przez te 20 lat w Realu nauczyłem się, że wy, kibice, chcecie wygrywać i żebyśmy my dawali z siebie wszystko – trener, sztab, pracownicy i oczywiście piłkarze. Mogę zapewnić ze swojej strony, że daliśmy z siebie 100% dla tego klubu” - napisał Francuz.
Blisko 49-letni szkoleniowiec odniósł się na sam koniec do swojej współpracy z dziennikarzami, którym też miał coś do zarzucenia.
„Wykorzystuję ten list pragnę również przesłać wiadomość dziennikarzom. Odbyłem z wami setki konferencji prasowych i niestety bardzo niewiele rozmawialiśmy na nich o futbolu, a wiem, że wy też kochacie piłkę nożną, bo ten sport nas łączy. Mimo wszystko, nie próbując was krytykować czy dawać wam lekcji, wolałbym, abyście zadawali mniej pytań zmierzających w kierunku polemiki kosztem rozmów o piłce i przede wszystkim o zawodnikach, którzy są i zawsze będą najważniejsi w tej grze. Nie zapominajmy o futbolu, dbajmy o niego” - zakończył Zidane.
***
Real Madryt: Conte raczej odpada. Zostaje dwóch kandydatów na nowego trenera