Pomocnik jest jednym z ważniejszych ogniw w zespole Tottenhamu, ale od kilku miesięcy jasne jest, że chce spróbować nowego wyzwania w innym klubie. Zawodnik mówił o tym otwarcie w wywiadach i potwierdza się to w spekulacjach, iż odrzucał kolejne oferty przedłużenia kontraktu. Mimo napiętej sytuacji „Koguty” nie chciały jednak zejść z ceny, przez co potencjalni nabywcy sukcesywnie rezygnowali ze starań.
Początkowo londyńczycy oczekiwali za swoją gwiazdę 100 milionów funtów, co zostało uznane za zdecydowanie wygórowaną cenę między innymi przez Real Madryt i Juventus. Później żądania obniżono nawet do 50 milionów, ale było już za późno, ponieważ kluby sprowadziły innych graczy, a Eriksena odpuściły sobie do przyszłego lata, kiedy ten będzie dostępny za darmo.
Według „Daily Mail”, w styczniu cena ma spaść do 30 milionów funtów, ale wygląda na to, że nawet to nie pomoże. Sam Eriksen woli przeczekać ten sezon w Premier League i wejść na rynek wolnych zawodników, licząc, iż wtedy będzie miał więcej opcji do wyboru, nie mówiąc już o możliwości sporego zarobku w ramach premii za podpis.
Pochettino doskonale zdaje sobie z tego sprawę i ma za złe kierownictwu klub, że to nie zrobiło więcej, by sprzedać Eriksena wcześniej. Wtedy menedżer miałby do dyspozycji więcej środków na wzmocnienia, a tak musi przeczekać sezon z bądź co bądź klasowym zawodnikiem, lecz niechętnym do gry dla zespołu w dalszej perspektywie.
27-latek może rozważyć styczniową przeprowadzkę tylko wtedy, gdy zgłosi się po niego elitarny klub z naprawdę dobrą ofertą. Na to jednak na razie się nie zanosi, ponieważ większość ekip ma związane ręce pod względem finansowym i liczą na o wiele tańszą opcję przyszłego lata.