Po zakończeniu współpracy z West Bromwich Albion Kamil Grosicki postanowił zakotwiczyć w Ekstraklasie, a zgłosiła się po niego Pogoń Szczecin, której jest zresztą wychowankiem.
Skrzydłowy potrzebował kilku tygodni na to, by dojść do optymalnej formy. Kiedy jednak złapał odpowiednią dyspozycję, to z marszu stał się liderem jednego z kandydatów do tytułu mistrza Polski.
Do tego stopnia, że zimą „Portowcy” otrzymali za niego propozycję z francuskiego Lorient. Teraz głos w sprawie zabrał sam zawodnik.
- Nie będę kłamał: trochę zaszumiało mi w głowie. Prestiż ligi, szansa, by zagrać przeciwko Neymarowi, Messiemu - to są marzenia, które działają na wyobraźnię - przyznał.
- Ta propozycja udowodniła mi, że w Ekstraklasie pokazałem się naprawdę z dobrej strony i wykonałem niezłą pracę, skoro dostrzeżono mnie w lidze francuskiej. Tym bardziej że zwrócono przecież uwagę na piłkarza wiekowego, a nie młodego, perspektywicznego, który dopiero się wybija. Czułem się tą ofertą podbudowany, jednak nie było wielkich szans, by Pogoń się na ten transfer zgodziła - dodał.
Pozostanie w Szczecinie i dobra praca zaowocowały powołaniem do reprezentacji Polski.
- Nie przyjechałem na kadrę, by wypić kawę z Kamilem Glikiem i pośmiać się z chłopakami. Mogę napisać jeszcze kolejną część pięknej historii Kamila Grosickiego w reprezentacji. Wiem, czego selekcjoner ode mnie oczekuje, jaką mam odgrywać rolę w jego drużynie. Przynajmniej na początku - stwierdził.