Spotkanie reprezentacji Brazylii z Argentyną rozpoczęło się z około półgodzinnym opóźnieniem przez zamieszki na trybunach. Wszystko zainicjowało prawdopodobnie spięcie między kibicami obu drużyn, które przerodziło się w potyczkę miejscowej policji z przyjezdnymi. Ta pierwsza użyła pałek, a drudzy rzucali krzesełkami.
W pewnym momencie argentyńscy piłkarze podeszli do trybun. Interweniować próbował między innymi Emiliano Martínez, któremu nie spodobało się zachowanie funkcjonariuszy.
Jak skomentował sprawę Lionel Messi?
- Było źle. Widzieliśmy, jak bili ludzi. Tak jak miało to miejsce przy okazji finału Copa Libertadores, znowu represjonowali ludzi pałkami. Niektórzy piłkarze mieli tam rodziny. W takiej sytuacji myślisz o najbliższych. Tak naprawdę nie wiesz, co się dzieje i bardziej skupiasz się na tym niż na graniu w piłkę. Ta schodzi na dalszy plan. (…) Mogło wydarzyć się nieszczęście. Gdy wszystko się uspokoiło, postanowiliśmy podejść tam i zapytać, jak się mają bliscy, dowiedzieć się trochę o wszystkim. Dopiero po tym rozpoczęliśmy mecz - przyznał argentyński gwiazdor.
Piłkarz, którego zespół wygrał 1:0, opublikował też post na Instagramie.
„Ta drużyna nadal tworzy historię... Wielkie zwycięstwo na Maracanie, choć zostaje naznaczone represjami wobec Argentyńczyków mających miejsce po raz kolejny w Brazylii. Tego nie da się tolerować. To szaleństwo i musi się skończyć teraz” - napisał 36-latek.