W piątek Borussia Dortmund mierzyła się w ramach 21. kolejki Bundesligi z Freiburgiem. Mecz został przerwany z powodu wrzucania przez kibiców na boisko monet oraz piłek tenisowych. Była to forma protestu przeciwko pomysłowi sprzedaży praw medialnych. 24 z 36 klubów Bundesligi i 2. Bundesligi miało opowiedzieć się za decyzją DFL (Niemiecka Liga Piłkarska - organ zarządzający rozgrywkami) o spieniężeniu ośmiu procent udziałów praw prywatnym podmiotom na czas 20 lat.
W drugiej lidze niemieckiej swoje niezadowolenie w trakcie starcia z HSV ukazali fani Hannoveru 96, którzy przedstawili między innymi transparent z podobizną prezesa klubu Martina Kinda. Na jego twarzy widniał czerwony celownik. Spotkanie przerwano.
W sobotę sytuacja powtórzyła się przy okazji starcia pomiędzy Unionem Berlin a Wolfsburgiem. W 28. minucie na murawie zaczęły lądować piłki tenisowe. Po około 10 minutach gra miała zacząć toczyć się dalej, ale na boisku pojawiały się kolejne piłki, wskutek czego sędzia Matthias Jöllenbeck poprosił zawodników obu ekip o udanie się do szatni.
Na łamach Spox.com można przeczytać, że gdyby ponownie doszło do niesubordynacji, mecz mógłby zostać nawet przedwcześnie zakończony. W końcu udało się jednak wrócić do boiskowych zmagań.
Aktualnie na tablicy wyników widnieje bezbramkowy remis.