Eddie Howe, menedżer „Srok”, w ostatnich dniach wyraził ubolewanie z powodu odejścia Chrisa Wooda, wysyłając w świat komunikat, że przydałby mu się nowy ofensywny zawodnik.
Klub wspierany przez saudyjskie władze obrał za cel kilka nazwisk, w tym Hakima Ziyecha. Jako że władzom nie widziało się jednak zaburzanie hierarchii płac w zespole, postawiono na kogoś innego.
Gdy doszło do kontaktu z Anthonym Gordonem, piłkarz od razu był na tak. Mimo to rozmowy z jego pracodawcą nie układały się najlepiej.
Wtedy sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Anglik, odmawiając udziału w treningach. Szantaż ułatwił Newcastle United sfinalizowanie operacji.
Utalentowany skrzydłowy, który może grać jako „dziesiątka”, przeszedł testy medyczne, a po nich podpisał długoterminowy kontrakt.
Transfer definitywny wyniósł 40 milionów funtów plus pięciomilionowe bonusy. W przeliczeniu na euro trzecia ekipa w tabeli Premier League zapłaciła wstępnie 45 milionów euro.
– Czuję, że to dla mnie naprawdę duży krok naprzód. Ludzie nie widzieli jeszcze, do czego jestem zdolny. Pod wodzą sztabu szkoleniowego i ścieżką, którą podąża klub, mogę się tu naprawdę rozwinąć – oświadczył uradowany piłkarz.
To pierwsze zimowe wzmocnienie i drugi co do wielkości nabytek w historii klubu z St James' Park. Więcej kosztował tylko Alexander Isak.
Gordon podczas bieżącej kampanii pokazywał się w Evertonie z bardzo dobrej strony. Na boiskach meldował się 18 razy, notując trzy trafienia.
Następny w kolejce jest Harrison Ashby z akademii West Hamu United.