Nie można tak po prostu odejść z Kotwicy Kołobrzeg!

2024-11-25 10:04:42; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
Nie można tak po prostu odejść z Kotwicy Kołobrzeg! Fot. Szymon Gorski / PressFocus
Mateusz Stankiewicz
Mateusz Stankiewicz Źródło: Transfery.info

Relacjonowany przez media „serial” związany z zaległościami względem piłkarzy w pierwszoligowej Kotwicy Kołobrzeg trwa. Raz po raz czytamy o tym, że zawodnicy wzywają to zapłaty, następnie wycofują wezwania. Z kolei w drugoligowej Resovii sfrustrowani zawodnicy mówią o opóźnionych płatnościach. Klub od wielu miesięcy ma nie płacić wynagrodzeń w terminie, jednak nie dopuszcza, aby zawodnicy mogli wysyłać wezwania do zapłaty. O co w tym wszystkim chodzi? W jaki sposób zaległości mogą pozwolić zawodnikom na odejście?

Naruszenie kontraktu a przepisy FIFA

Niewątpliwie brak zapłaty wynagrodzenia zawodnikowi stanowi naruszenie kontraktu o profesjonalne uprawianie piłki nożnej. Zgodnie jednak z ogólną zasadą stabilności kontraktowej wynikającą z przepisów FIFA tylko poważne naruszenia kontraktu mogą stanowić przyczynę jego rozwiązania, zaś strony powinny dążyć do utrzymania relacji kontraktowych.

W zakresie samych zaległości FIFA ustaliła, że w razie zaległości dwóch miesięcznych pensji zawodnik może wysłać wezwanie do zapłaty, wyznaczając dodatkowy 15-dniowy termin na spłatę należności. Jeżeli klubowi się nie uda tego uczynić, to zawodnik może jednostronnie rozwiązać kontrakt i staje się wolny.

Klub, który nie zgadza się z prawidłowością postępowania zawodnika, może pozwać piłkarza o odszkodowania za zerwanie kontraktu, a w pewnych sytuacjach może także doprowadzić do zawieszenia zawodnika. Zawodnik wraca jednak na rynek transferowy już od momentu złożenia oświadczenia.

Krajowe podwórko

Przepisy FIFA w tym zakresie wskazują na powyższe generalne zasady, pozostawiając jednak federacjom krajowym możliwość dokładnego, ale i odmiennego uregulowania problemu rozwiązania kontraktu w przypadku zaległości płatniczych. Związki narodowe mogą we własny sposób podejść do tego tematu, byleby odbyło się to z poszanowaniem generalnej zasady stabilności kontraktowej oraz woli utrzymania kontraktu w mocy.

Polski Związek Piłki Nożnej uchwalił przepisy, które przewidują podobną procedurę, jak wskazane przepisy FIFA, w praktyce jednak efekty regulacji są diametralnie różne. Zgodnie z nimi w razie zaistnienia dwumiesięcznych zaległości zawodnik powinien klubowi wyznaczyć na piśmie dodatkowych 14 dni na zapłatę (a więc o jeden mniej niż w przepisach FIFA), a gdy nie zostanie w całości spłacony – może rozwiązać kontrakt.

Pisemne wezwanie do zapłaty jest więc środkiem bardzo mocnym, gdyż powoduje, że klub musi spłacić wszystkie długi względem zawodnika, aby nie doprowadzić do możliwości złożenia przez niego oświadczenia. Szczególnie poważny wymiar ma ono w razie jednoczesnego działania kilku zawodników. W praktyce taka sytuacja może całkowicie zachwiać płynnością finansową klubu. Nie dziwi więc, że klubu balansują – jak według medialnych doniesień Resovia Rzeszów - starając się za wszelką cenę nie dopuścić do powstania zaległości uprawniających do złożenia wezwań do zapłaty. Gdy zaś już do takiej sytuacji dojdzie, często pracują one nad tym, aby zawodnicy swoje żądania wycofali.

Czy zawodnik ma wszystkie karty w ręku?

Wydaje się zatem, że zawodnicy mają wszystkie karty w ręku, a w sytuacji zaległości klub jest w trudnej sytuacji. Dlaczego jednak tak często słyszymy, że przykładowo zawodnicy Kotwicy znowu porozumieli się z klubem, że w zasadzie nikt nie rozwiązuje kontraktu pomimo zaistnienia formalnych przesłanek? Moim zdaniem tajemnica tkwi w specyficznym sposobie potwierdzania oświadczeń zawodników przez Piłkarski Sąd Polubowny PZPN. W razie złożenia przez zawodnika oświadczenia o rozwiązaniu kontraktu klub może w ciągu siedmiu dni zaskarżyć to oświadczenia do trybunału arbitrażowego utworzonego przy Polskim Związku Piłki Nożnej, jakim jest właśnie Piłkarski Sąd Polubowny.

W takiej sytuacji oświadczenie zawodnika nie wywołuje skutków do momentu oddalenia powództwa klubu przez sąd w pierwszej instancji. W praktyce rozstrzygnięcie takiej sprawy może zająć od kilku tygodni nawet do kilku miesięcy. W tym czasie kontrakt pozostaje w mocy, a zawodnik powinien dalej wykonywać kontrakt, normalnie trenować i grać. W tym okresie klub może ponownie nie płacić wynagrodzenia lub robić zawodnikowi inne przeszkody. Wielu zawodników na pewno kalkuluje, że może lepiej porozumieć się, niż znajdywać się wiele miesięcy w sporze z klubem, pozostając jednocześnie związanym ważnym kontraktem.

O tym, jak długo można czekać na rozstrzygnięcie sprawy w Piłkarskim Sądzie Polubownym, przekonał się na przykład Jakub Żubrowski, który de facto poprzez przeciągającą się sprawę z Kotwicą Kołobrzeg właśnie zakończył karierę piłkarską, stając się… ekspertem telewizyjnym.

Da się odejść czy nie?

W innej sytuacji są zawodnicy obcokrajowcy, którzy obecnie stale mogą powołać się bezpośrednio na przepisy FIFA i odejść z klubu z dnia na dzień. Stąd też zapewne doniesienia medialne wskazują, że największa gwiazda klubu Brazylijczyk Jonathan Junior swój kontrakt już rozwiązał.

Co z polskimi zawodnikami? Tu sprawa jest trudna, gdyż mogą oni jedynie skorzystać ze ścieżki PZPN. Formalne procedury rozwiązania kontraktu w ramach systemu PZPN trwają miesiącami. Muszą oni więc pamiętać, że nie można tak po prostu odejść z Kotwicy Kołobrzeg. Ani z żadnego innego polskiego klubu.

MATEUSZ STANKIEWICZ, radca prawny
www.stankiewicz-kancelaria.pl
Twitter: @Mat_Stankiewicz