Ma coraz mniej do powiedzenia w Legii Warszawa. „Jego głos traci na znaczeniu”

2025-11-23 07:38:54; Aktualizacja: 2 godziny temu
Ma coraz mniej do powiedzenia w Legii Warszawa. „Jego głos traci na znaczeniu” Fot. IMAGO / Sebastian Frej
Dawid Basiak
Dawid Basiak Źródło: Jakub Majewski [Kanał Sportowy]

Od dłuższego czasu nad Legią Warszawa unoszą się negatywne emocje. Odczuwa je również dyrektor sportowy Michał Żewłakow, którego zdanie przy Łazienkowskiej liczy się coraz mniej - przyznał Jakub Majewski na Kanale Sportowym.

Nie dzieje się dobrze w Legii Warszawa. W stolicy Polski wciąż mają ogromne problemy z wygrywaniem spotkań i kontrolowaniem ich, a nowego szkoleniowca jak nie było, tak dalej nie ma.

Wszystko wskazuje jednak na to, że już w przyszłym tygodniu przy Łazienkowskiej ogłoszą nawiązanie współpracy z trenerem Markiem Papszunem, który zostanie przejęty z Rakowa Częstochowa.

Czyj to pomysł? Pojawiają się różne głosy, ale najczęstsza wersja to ta, w której główną rolę odgrywa Dariusz Mioduski, a później Fredi Bobic. Dyrektor sportowy Michał Żewłakow jest gdzieś w tle i jak się okazuje, nie ma w tym przypadku.

Niedawno Łukasz Olkowicz oraz Piotr Wołosik z „Przeglądu Sportowego Onet” zasugerowali, że pozycja 49-latka od pewnego czasu straciła na znaczeniu. Teraz te informacje na Kanale Sportowym potwierdził również Jakub Majewski.

Jego zdaniem dyrektor Żewłakow ma coraz mniej do powiedzenia w Legii, co potwierdza choćby sytuacja z Antonio Čolakiem, o którego transferze tak naprawdę nic wcześniej nie wiedział.

- Słyszę, że traci na znaczeniu jego głos. Dariusz Mioduski osobiście zaangażował się w te rozmowy, Marek Papszun chciał w tej sprawie rozmawiać głównie z nim. To on jest motorem napędowym tej całej historii. Wydaje mi się, że z Michałem Żewłakowem nie wygląda to najlepiej - i to od dłuższego czasu. Najpierw Michał chciał zostawić Gonçalo Feio, potem numerem jeden był Aleksandar Vuković, a później pojawił się trener Iordănescu, nie do końca po linii Michała. Mieliśmy też kilka transferów, które poszły na konto Bobica, choć to Żewłakow miał za to odpowiadać. Jeśli chodzi o Čolaka, przyznał wprost, że o tym nie wiedział. Tego się zbiera sporo, mnie to nie dziwi, bo w Legii już nic mnie nie zdziwi - przyznał Majewski.

Były piłkarz Legii powrócił do niej w marcu bieżącego roku i przejął funkcję dyrektora sportowego. Niedługo później zatrudniono również Bobica, co poskutkowało rozłożeniem kompetencji i jak widać, z czasem niekorzystnie wpłynęło na pozycję Żewłakowa.