Sensacyjny mistrz Szwecji. Oto kulisy największego cudu we współczesnej historii europejskiego futbolu
2025-10-19 11:58:12; Aktualizacja: 2 godziny temu
Można jeszcze się łudzić, ale czy warto? Mjällby AIF, mały klub z wioski rybackiej liczącej około półtora tysiąca mieszkańców, jest o krok od zdobycia historycznego mistrzostwa Szwecji. „Największy cud we współczesnej historii europejskiego futbolu” - twierdzi Noa Bachner, dziennikarz „Expressen”.
Miracle to anglojęzyczny termin używany w celu określenia zjawiska będącego efektem działania sił nadprzyrodzonych lub niezwykłego zbiegu okoliczności. Cofając się myślami, w środowisku piłkarskim do tej rangi wyniesiono sensacyjny triumf reprezentacji Grecji na Mistrzostwach Europy czy też spektakularny wyczyn skazywanego na pożarcie Leicester City w sezonie, gdy ekipa z King Power Stadium zdobyła historyczny tytuł mistrzowski.
Współcześnie „cudowną” historię pisze Mjällby. Klub z siedzibą w południowej Szwecji, stanowiący wizytówkę lokalnej społeczności, jest o krok od tego, by utrzeć nosa krajowym gigantom, sięgając po pierwsze w swojej historii trofeum przyznawane najlepszej drużynie tamtejszej ekstraklasy.
Oto, jak w wiosce rybackiej liczącej zaledwie około półtora tysiąca mieszkańców wzniesiono fundamenty pod wielki sukces.Popularne
***
Mają jeden z najniższych budżetów, zawstydzili utytułowane kluby
Portsmouth, Girondins de Bordeaux, Deportivo La Coruña. Losy wymienionych ekip - niegdyś dławiących się okresem splendoru, a dziś mozolnie odbudowujących swój status w niższych ligach - mogą służyć jako przestroga przed tym, jak makabryczne konsekwencje niesie za sobą niefrasobliwe zarządzanie na najwyższych szczeblach struktur organizacyjnych.
W czasach, gdy kapitał coraz częściej dyktuje warunki, a podmioty obejmujące większościowe udziały chcą mieć decydujący wpływ na funkcjonowanie spółki, Szwecja pozostaje jednym z nielicznych krajów, w którym obowiązujący system zabezpieczeń ma chronić kluby przed rychłym upadkiem.
- Szwedzkie kluby piłkarskie są własnością członków (socios - red.). Oznacza to, że Mjällby nie ma zewnętrznego finansisty, firmy ani biznesmena, który by w nie inwestował, a jedynie swoich członków, demokratycznie wybrany zarząd, lokalną społeczność i sponsorów - zgłębia Noa Bachner, dziennikarz „Expressen”, w rozmowie z Transfery.info.
System ten ma swoje wady i zalety, bo choć zabezpiecza kluby przed bankructwem, to zarazem budzi uzasadnione obawy o długofalową przyszłość szwedzkiego futbolu. Dość powiedzieć, że tamtejsze drużyny coraz częściej rywalizują w europejskich pucharach z przeciwnikami wspieranymi przez majętne koncerny.
Szwedzi szukają zatem innych metod. Najlepsze zespoły czerpią godziwe zyski z rozgrywek na arenie międzynarodowej, natomiast ogólnie przyjmowanym trendem staje się promowanie młodych, utalentowanych zawodników, a następnie sprzedawanie ich do lepszych lig.
W tym kierunku chce podążać także Mjällby, które aktualnie dysponuje jednym z najniższych budżetów.
- Spośród wszystkich klubów, które utrzymały się w Allsvenskan w 2024 roku, tylko GAIS miało niższe koszty niż Mjällby. Obecnie Mjällby generuje 2,8% całkowitych przychodów Allsvenskan, a jego budżet jest około dziesięciokrotnie mniejszy niż np. Malmö FF - przybliża Noa Bachner.
To mniej więcej tak, jakby zestawić ze sobą fundusze Legii Warszawa i Bruk-Betu Termaliki Nieciecza.
***
Od początku istnienia Mjällby przeżywało historie wzlotów i upadków, przy czym te drugie naturalnie mocniej dawały się we znaki. Nie będzie jednak przesadą, jeśli stwierdzimy, że obecny stan rzeczy to w głównej mierze zasługa jednego człowieka. Nazywa się Magnus Emeus i w 2015 roku objął funkcję prezesa zarządu.
- W tamtym czasie Mjällby zmierzało w kierunku czwartej ligi szwedzkiej i nie miało absolutnie żadnych pieniędzy ani wizji wyjścia z kryzysu. Emeus właśnie wrócił do Szwecji po latach pracy w różnych firmach i krajach. Szybko wprowadził system, który poprawił funkcjonowanie klubu na wszystkich płaszczyznach - zarówno finansowej, jak i sportowej - wspomina nasz rozmówca.
- Bardzo inspiruje go japońska filozofia Kaizen, opierająca się na zasadzie „nieustannego doskonalenia”. Pod kierownictwem Emeusa klub skomputeryzował, zmierzył, przeanalizował i rozłożył całą swoją strukturę na liczby. Kluczową kwestią jest to, by zrozumieć, że przez ostatnie dziesięć lat Emeus konsekwentnie poprawiał każdy aspekt funkcjonowania klubu, doprowadzając do momentu, w którym są o krok od dokonania największego cudu we współczesnej historii europejskiego futbolu.
Stawiają na dane. To grunt efektywnego skautingu
Skoro poruszyliśmy już temat rynku transferowego, warto zgłębić się w działania podejmowane przez osoby tworzące pion sportowy aktualnego lidera tabeli ligi szwedzkiej na tymże polu. Nim jednak do tego przejdziemy, należy zaznaczyć, że jeśli chodzi o rozbudowę struktur oraz profesjonalizację całej organizacji, Mjällby dopiero raczkuje. Jeszcze rok temu nikomu nie przeszło bowiem nawet przez myśl, że klub może zaliczyć tak dynamiczny rozwój sportowy. Przykład? Arvid Franzen, dziś główny skaut. Do września pracował na pół etatu, bo pasję związaną z futbolem łączył z obowiązkami listonosza.
Stosunkowo niewielkie doświadczenie ma też szef akademii i skautingu, Labinot Bajrami. Dla wielu zabrzmi to dosyć dziwnie, lecz jeden z najważniejszych działaczy Mjällby swoją przygodę z piłką zaczynał od stanowiska... kitmana w czwartej lidze szwedzkiej. Dopiero z czasem udało mu się dorwać fuchę analityka w klubie rywalizującym na trzecim poziomie rozgrywkowym, a potem dostać angaż na Strandvallen.
Bajrami, jako osoba nadzorująca drużyny młodzieżowe klubu, postawił sobie za cel zbudowanie kadry opartej w połowie na wychowankach.
- Pochodząc z małej miejscowości i dysponując ograniczonymi środkami, jesteśmy bardzo zależni od naszej akademii. Naszą wizją jest, aby pierwszy skład składał się w 50% z zawodników z akademii. Tylko w 2024 roku czterech zawodników wyszkolonych w naszych strukturach zadebiutowało w seniorskiej kadrze na szczeblu Allsvenskan - powiedział w wywiadzie dla „Spolto”.
Z drugiej strony, kluczową rolę dla zdrowego modelu funkcjonowania klubu odgrywa skauting. W tym kontekście Mjällby przenikliwie penetruje zwłaszcza rynki nordyckie, skąd w ostatnich latach pozyskano Nicklasa Røjkjæra (sprzedany latem za rekordowe 1,65 miliona euro do FC Nordsjælland) czy Colina Röslera (czysty zysk w postaci 1,1 miliona euro za transfer do Malmö FF).
Poza tym Mjällby próbuje stopniowo wchodzić na rynek afrykański. Efektem rekonesansu sporządzonego na Czarnym Lądzie było sprowadzenie Abdoulie Manneha z gambijskiego Wallidan FC. Aktualnie 21-latek jest podstawowym graczem szwedzkiego zespołu. Na swoim koncie ma siedem bramek oraz trzy asysty w 25 występach.
- Szukają zawodników, których rynek nie docenia. W tym sensie częściowo opierają się na danych, ale są też dobrzy w identyfikowaniu nowych rynków, na przykład duńskiej drugiej ligi. Mają bardzo uporządkowany system planowania składu oraz reinwestowania środków ze sprzedaży zawodników. Mają też scharakteryzowane profile, które dopasowują do zespołu. Przykładowo: jakie cechy i postawę powinien prezentować na boisku środkowy obrońca? - nakreśla Noa Bachner.
Kończąca się kampania zapowiada dla Mjällby wyjątkowo udany okres na rynku transferowym. Po sezonie naznaczonym historycznym sukcesem klub prawdopodobnie zrealizuje rekordowe zyski ze sprzedaży najlepiej rokujących piłkarzy, na których sieci lada moment zarzucą większe marki.
- Gwiazdą tej jesieni jest bramkarz Noel Törnqvist, który po sezonie przenosi się do Como w Serie A. Abdoulie Manneh miał świetną wiosnę, ale ostatnio nieco stracił formę. Latem był bliski przejścia do Olympiakosu. Axel Norén, środkowy obrońca, i starszy Tom Pettersson grają znakomicie. Wahadłowi Elliot Stroud i Herman Johansson również są gwiazdami drużyny. Sądzę, że Stroud zostanie sprzedany i po sezonie przejdzie do większego klubu, natomiast Johansson skończył 27 lat i może nie mieć tak dobrych opcji.
Wspomniane przez naszego rozmówcę nazwisko Elliota Strouda może świtać w głowach kibiców Rakowa Częstochowa. Nic dziwnego. Wedle doniesień, wicemistrzowie Polski wykonywali podejścia pod wykup tego zawodnika w trzech ostatnich okienkach - latem ubiegłego, a także zimą i latem bieżącego roku. Wraz ze wzrostem formy wahadłowego, Mjällby krok po kroku przesuwało granicę w negocjacjach. Ostatecznie strony nie znalazły konsensusu.
- Trzon drużyny budują jednak gracze, którzy nie odejdą. Jesper Gustavsson występuje tutaj od 2016 roku. Jest kapitanem, pochodzi z okolicy i ma 30 lat. Podobnie wygląda sytuacja jego partnera z środka pola, Viktora Gustafsona, który przyszedł do klubu z pobliskiej miejscowości Hällevik i spędził w Mjällby już prawie dziesięć lat. W ataku gra Jacob Bergström - tytan pracy, który wykonuje całą fizyczną robotę dla zespołu. Nie strzela zbyt wielu goli i nie zostanie sprzedany, ale także odgrywa kluczową rolę.
Rekord w zasięgu. Tak gra sensacyjny mistrz Szwecji
Mjällby notuje sezon, który najpewniej przejdzie do historii Allsvenskan. Dotychczas zespół poniósł zaledwie jedną porażkę w 26 kolejkach, a w pozostałych meczach uzbierał imponujące 63 punkty. Taki dorobek sprawia, że MAIF stoi przed szansą na ustanowienie nowego rekordu - jeśli w czterech ostatnich spotkaniach zdobędzie co najmniej pięć punktów, przebije osiągnięcie Malmö FF z 2010 roku.
- Obecnie grają elastycznie. Wiosną byli groźniejsi w posiadaniu piłki i bardziej ofensywni, natomiast po lecie i sprzedaży Nicklasa Röjkjaera do Nordsjaelland powrócili do bardziej defensywnego stylu oraz niskiego ustawienia w obronie, zdobywając większość bramek po stałych fragmentach gry i kontratakach.
Jak stwierdził niegdyś legendarny sir Alex Ferguson, „atakiem wygrywa się mecze, a obroną trofea”. Na finiszu zmagań lider szwedzkich rozgrywek może pochwalić się najszczelniejszą defensywą (tylko siedemnaście straconych goli), lecz także drugą najskuteczniejszą ofensywną w Allsvenskan (47 zdobytych bramek, więcej Hammarby IF - 51).
- W przeszłości Mjällby słynęło z solidnej obrony i fizycznego stylu gry. Wszystko zmieniło się, gdy do sztabu szkoleniowego Andersa Torstenssona na stanowisko asystenta dołączył Karl-Marius Aksum z norweskiej drużyny Odd U-19. To on sprawił, że zespół stał się o wiele bardziej wyrafinowany, dzięki czemu obecnie znacznie lepiej radzi sobie również w fazie posiadania piłki.
Co ciekawe, dane statystyczne rysują obraz nieco odmienny od rzeczywistości. Według modelu oczekiwanych goli (xG), Mjällby powinno zdobyć 38 bramek, co dawałoby dopiero siódme miejsce w stawce, a tymczasem ma ich aż jedenaście więcej. Podobną różnicę widać w defensywie - model xG conceded wskazuje, że zespół powinien stracić około 31 bramek, lecz faktyczny bilans wynosi raptem siedemnaście.
Sukces trudny do powtórzenia, acz będący wyraźnym sygnałem
Do pewnego stopnia uświadamia nas to w przekonaniu, że obecna kampania jest pod wieloma względami wyjątkowa i raczej nie do powtórzenia w przypadku tak niewielkiego klubu z południa kraju.
- Utrzymanie tak wysokiego poziomu czy też powtórzenie takich rezultatów będzie dla nich bardzo trudne. W tym sezonie osiągnęli wynik nieco ponad stan, a ich liczba punktów to wręcz anomalia. Oprócz tego dopisało im trochę szczęścia, ponieważ największe kluby nie zdołały zaliczyć wystarczających dobrych sezonów, aby z nimi konkurować. Mimo to, Mjällby w ostatnich latach kilkukrotnie kończyło sezon na piątym bądź szóstym miejscu, i spodziewam się, że nadal będą rywalizować w czołówce Allsvenskan. Może nie jako kandydat do mistrzostwa, ale z pewnością jako siła, z którą każdy musi się liczyć - ocenia Noa Bachner.
Ten niezwykły sezon niesie za sobą wiele różnorakich historii oraz opowieści. Wobec jednej z nich nie da się jednak przejść obojętnie.
W połowie sierpnia ubiegłego roku u trenera MAIF, Andersa Torstenssona, zdiagnozowano białaczkę limfatyczną. Wykrycie przewlekłej choroby było olbrzymim ciosem szczególnie dla rodziny 59-latka, jednak on sam nauczył się od tego momentu czerpać radość z każdej chwili.
Tytuł, który Mjällby ma już prawie w swoich rękach, piłkarze będą mogli zadedykować właśnie jemu.