Chociaż Brazylijczyk na Camp Nou przybył latem 2013 roku, właściwie aż do tej pory trwały przepychanki dotyczące potencjalnych nieprawidłowości przy transferze.
Przez ten czas przesłuchano wiele osób, w tym Josepa Marię Bartomeu i Sandro Rosella, byłych prezydentów FC Barcelony, czy Odilio Rodriguesa Filho, ex-sternika Santosu.
Swoje zeznania złożyli również rodzice Neymara, a nawet Florentino Pérez, obecny prezydent Realu Madryt. To efekt starań ze strony „Królewskich” o angaż ofensywnego zawodnika.
Podczas już drugiego procesu hiszpańska prokuratora próbowała udowodnić, że skarb państwa poniósł szkodę finansową.
Dzisiaj zapadł wyrok i chociaż już od dłuższego czasu wiadomo było, że wcześniej podawane liczby dotyczące transakcji nie mają pokrycia z rzeczywistością, wszystkie zarzuty wobec łącznie ośmiu osób zostały oddalone.
To oznacza, że Neymar, który wraz z ojcem otrzymali z tytułu transferu aż 60 milionów euro, może spać spokojnie.
Cała operacja wyniosła około 101,8 miliona euro, ponieważ wciąż nie wiadomo, ile tak naprawdę zarobił Santos, czyli były pracodawca aktualnego gwiazdora Paris Saint-Germain.
Jedynym skazanym pozostaje klub - FC Barcelona. Podmiot przyznał się do oszustw podatkowych.
30-latek do dzisiaj jest najdroższym piłkarzem w historii futbolu. Francuzi w połowie 2017 roku zapłacili za niego 222 miliony euro. Od tego czasu rozegrał on 164 spotkania, zdobył 115 bramek i zanotował 72 asysty.