Sytuacja Robina Kocha na nowo roznieciła dyskusje na temat urazów głowy w piłce nożnej. Zawodnik Leeds United zderzył się z graczem Manchesteru United, Scottem McTominayem, i na jakiś czas musiał opuścić plac gry. Zdecydował się wrócić na boisko, co nie okazało się dobrym pomysłem. Ostatecznie gracz został zmieniony, wyraźnie sygnalizując, że stracił ostrość wzroku.
Te zdarzenia skłoniły część ekip z Premier League do odważniejszego poruszenia tematu tymczasowych zmian. Kluby, w tym choćby Leeds United czy Chelsea, uważają, że obecne przepisy, pozwalające na dokonanie dodatkowych zmian w przypadku urazu głowy, nie są wystarczające.
Aktualnie, kiedy u piłkarza podejrzewane jest wstrząśnienie mózgu, sztab medyczny postępuje zgodnie z procedurą stosowaną również przy innych urazach. Zawodnik opuszcza boisko, a mecz jest kontynuowany, co sprawia, że zespół w tym czasie gra w osłabieniu. To wywołuje presję na medykach, a świadomość o braku możliwości późniejszego powrotu do gry skłania wielu piłkarzy do powrotu na boisko, co może być dla nich groźne w skutkach.
Stąd też pomysł o wprowadzeniu swego rodzaju lotnych zmian w przypadku urazów głowy. W takich sytuacjach sztab medyczny zyskałby czas na podjęcie odpowiedniej decyzji, drużyna nie grałaby w osłabieniu, zaś poszkodowany piłkarz nie miałby problemów z późniejszym powrotem na plac gry, gdyby okazało się, że wszystko z nim w porządku.
Potencjalną zmianę przepisów już w przyszłym miesiącu może poważnie rozważyć International Football Association Board, zwłaszcza, że o pomyśle wprowadzenia czasowych zmian dyskutowano już wcześniej. Wcześniej o ich wprowadzenie starały się już PFA oraz FIFPro.
Nowy przepis mógłby okazać się przydatny również w kontekście dalszych losów piłkarzy. Przeprowadzane na bieżąco badania wykazują, iż gracze, którzy często uczestniczą w pojedynkach główkowych mają tendencję do częstszych objawów demencji już na starość. Lotne zmiany mogłyby choć nieco odciążyć zawodników i uważniej przyjrzeć się stanowi ich zdrowia.