Mbappé w poprzednim roku był bohaterem wielkiej sagi transferowej. Zakończyła się ona już w maju podpisaniem przez gwiazdora kontraktu do 30 czerwca 2024 roku z opcją przedłużenia o sezon, ale musiały na nią wyrazić zgodę obie strony. Teraz już wiadomo, że do takiej sytuacji nie dojdzie, bo z opcji zrezygnował sam zainteresowany.
Jak informowało wtedy „Le Parisien”, zarobki Francuza skoczyły wówczas do 50 milionów euro netto rocznie, a za sam podpis zainkasował 100 milionów euro.
Najwyraźniej jednak 24-latek nie wiąże dalszych planów z macierzystym Paryżem.
Tym bardziej, że ostatnio miało dojść do pojednania z Florentino Pérezem, prezydentem Realu Madryt, który coraz pewniej wypowiada się o transferze Mbappé w... 2024 roku (czyli na zasadzie wolnego transferu po wygaśnięciu umowy z PSG).
Jeżeli PSG się nie ugnie, wkrótce powinno przystąpić do negocjacji najpierw z samym Mbappé (trudno spodziewać się nagłego zwrotu akcji i długoterminowego kontraktu), a później najprawdopodobniej z Realem Madryt.
Nowa saga rozkręca się na dobre.
Już teraz czołowi działacze PSG czują się źle, że list najpierw trafił do mediów, a nie na ich biurka. Do tego wybór momentu na przekazanie decyzji, gdy faktycznie Mbappé miał na nią czas jeszcze do 31 lipca, wskazuje na chęć przeprowadzki w pierwszym możliwym terminie.
Mistrz świata z 2018 roku jest wychowankiem AS Bondy, w którym w 2013 roku wypatrzyło go AS Monaco. Cztery lata później trafił już do PSG. Początkowe wypożyczenie z późniejszym wykupem kosztowało łącznie 145 milionów euro podstawy plus 35 milionów euro bonusów. To oznaczało drugi największy transfer w historii piłki, tylko po Neymarze, który przeniósł się do Paryża z FC Barcelony za 222 miliony euro.
W zakończonym sezonie ofensywny gwiazdor zanotował 41 bramek i 10 asyst w 43 meczach.
Jego łączny dorobek w Paryżu to już 212 goli i 98 asyst w 260 spotkaniach. To pomogło w wywalczeniu pięciu mistrzostw Francji, ale nie przełożyło się na sukces w Lidze Mistrzów.
Tego trofeum zdecydowanie brakuje w kolekcji 24-latkowi.