Adrian Siemieniec po 1:7 w sparingu z Widzewem Łódź

2025-07-06 14:25:05; Aktualizacja: 24 minuty temu
Adrian Siemieniec po 1:7 w sparingu z Widzewem Łódź Fot. Michal Kosc / PressFocus
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: TVP Sport

Prowadzący Jagiellonię Białystok Adrian Siemieniec w rozmowie z TVP Sport skomentował porażkę w niedzielnym sparingu z Widzewem Łódź. Jego drużyna uległa mu 1:7.

Drużyny Widzewa Łódź i Jagiellonii Białystok są w trakcie przygotowań do nowego sezonu. Aktualnie przebywają na zgrupowaniach w Opalenicy. W niedzielę doszło do meczu sparingowego między nimi. Spotkanie kontrolne rozgrywane w formacie cztery razy po 30 minut zakończyło się triumfem łódzkiej ekipy aż 7:1.

Nie zabrakło goli autorstwa letnich nabytków Widzewa. Dubletami popisali się Samuel Akere i Sebastian Bergier. Swoje trafienia dorzucili Fran Álvarez, Samuel Kozlovský oraz Jakub Nawrocki. Jedyną bramkę dla „Jagi” zdobył Dawid Drachal.

Co powiedział po ostatnim gwizdku jej trener Adrian Siemieniec?

- Nie ma się za bardzo z czego śmiać, aczkolwiek też nie ma co bić na alarm i wprowadzać paniki. Takie rzeczy dzieją się w piłce. Szczególnie w momentach, kiedy jesteś na różnym etapie przygotowań, budowy i mecz nie jest celem samym w sobie, tylko elementem planu, przygotowania. Oczywiście liczba bramek, które dzisiaj straciliśmy, jest niedopuszczalna, aczkolwiek liczba sytuacji, które stworzyliśmy, a nie wykorzystaliśmy, pewnie trochę by ten wynik poprawiła, zatarła. Aczkolwiek jeśli mówimy o samym wyniku, to siedem strzelił Widzew, a miał jeszcze ze cztery setki - przyznał szkoleniowiec w rozmowie z TVP Sport.

- No nie jestem zadowolony. Uważam, że nie powinno nam się tak zdarzyć. Mówię po prostu, że piłka niesie za sobą takie historie. Nie takie drużyny jak my i nie w takich okolicznościach przegrywały mecze tak wysoko. Nie wiem, Niemcy potrafiły na Mistrzostwach Świata wygrać bardzo wysoko z Brazylią. Tak się po prostu zdarza. Patrzę na to szerzej. Muszę wziąć wiele aspektów pod uwagę. To, że możemy być w innym momencie. Na pewne rzeczy potrzeba czasu, co nie zmienia faktu, że wynik jest zły. Bardzo zły - powiedział 33-latek.