Arsenal nie płakał, jak sprzedawał. Drugi najdroższy nabytek w historii Crystal Palace zawodzi po całości

2024-11-03 10:48:38; Aktualizacja: 2 tygodnie temu
Arsenal nie płakał, jak sprzedawał. Drugi najdroższy nabytek w historii Crystal Palace zawodzi po całości Fot. Christian Bertrand / Shutterstock.com
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

Minęły ponad dwa miesiące, odkąd Crystal Palace z radością zakomunikowało obiecujący transfer Eddie'ego Nketiaha. Po tym czasie kibice mieli nadzieję zobaczyć kilkukrotnie cieszącego się zdobycia bramki w Premier League napastnika. Tego momentu wciąż jednak nie doświadczyli.

Eddie Nketiah przez pewien okres był bardzo ważnym elementem układanki Mikela Artety w Arsenalu. Kiedy „Kanonierzy” musieli przełknąć fakt, że z powodu kontuzji wypadł Gabriel Jesus, Anglik brał sprawy w swoje ręce i w wielu kluczowych sytuacjach pakował piłkę do siatki.

W pewnym momencie 25-latkowi zrobiło się jednak zbyt ciasno, a to głównie z powodu wzmocnień kadrowych w postaci Leandro Trossarda oraz Kaia Havertza, którzy lepiej wywiązują się z zadań w ataku. Strony nie widziały innego wyjścia, jak okazać sobie wdzięczność i rozstać się w dobrych relacjach.

„Kanonierzy” wynegocjowali bardzo wysoką kwotę sprzedaży 29,68 miliona euro plus bonusy, po których wypełnieniu Nketiah stanie się najdroższym nabytkiem w historii Crystal Palace (łącznie 36,62 miliona; najdroższy Christian Benteke kosztował 31,2 miliona).

Abstrahując od tego, jakie warunki należy spełnić, aby gratyfikacje zostały wypłacone, po pierwszych dwóch miesiącach londyńczycy z południa nie mają powodów, aby mówić o udanej transakcji.

Dotychczas w internecie snajpera określa się niechlubnym w piłce mianem „agenta 007”. W żaden sposób nie nawiązuje to pozytywnie do filmowego bohatera Jamesa Bonda. Wręcz przeciwnie – świadczy o ogromnej niemocy, nieudolności.

Tak jak Mychajło Mudryk w Chelsea, tak teraz Nketiah obrywa za niezanotowanie ani jednego trafienia lub asysty w pierwszych siedmiu meczach. U Eddie'ego zawężono to do Premier League.

Warto jednak podkreślić, że piłkarz ma już za sobą pierwszego gola. Strzelił go w trzeciej rundzie Pucharu Ligi Angielskiej przeciwko Queens Park Rangers. W grudniu powróci na stare śmieci, aby w ćwierćfinale turnieju zmierzyć się z Arsenalem.

Na brak efektywności może wpływać to, że trener Oliver Glasner często ustawia swojego podopiecznego w roli ofensywnego pomocnika. Fakt, że ciężko pracuje dla zespołu, nie przysłania jednak także, że często traci piłkę przy jej posiadaniu i dokonuje złych decyzji w podaniach progresywnych.

Oczywiście wciąż nie należy przekreślać przyszłości Nketiaha. Wciąż są widoki na to, że on „odpali”. Kolejna okazja do tego przydarzy się w drugi weekend listopada przeciwko Fulham.