Arsenal szuka następcy Koscielny’ego. Na celowniku Rugani i Upamecano!
2019-08-06 19:50:44; Aktualizacja: 5 lat temuWiedząc o odejściu Laurenta Koscielny’ego, Arsenal został zmuszony do poszukiwań nowego defensora. W związku z tym „Kanonierzy” rozpoczęli rozmowy w sprawie pozyskania Daniele Ruganiego i Dayota Upamecano.
Unai Emery już w zeszłym sezonie musiał zmagać się z brakami w formacji defensywnej. Hiszpan wyciągnął z tego wnioski i poprosił o dwa angaże: Kierana Tierneya i Williama Saliby, ostatecznie jak na razie otrzymał jedynie tego drugiego, choć po sfinalizowaniu transakcji Francuz wrócił do klubu macierzystego.
Przeprowadzka byłego już kapitana londyńczyków była zatem zdecydowanie nie na na rękę menedżerowi „Kanonierów”, któremu doszedł kolejny problem. Musi bowiem znaleźć jego następcę, co jest niezwykle trudne, biorąc pod uwagę ograniczone środki finansowe i wygasające już w czwartek okno transferowe w Anglii.
Niemniej, jak informują angielskie, włoskie oraz niemieckie media, Arsenal robi wszystko, aby nowy środkowy defensor trafił na Emirates Stadium. Na tę chwilę dyrekcja klubu wytypowała dwa nazwiska i już skontaktowała się z oboma piłkarzami. Popularne
Według Alfredo Pedulli Daniele Rugani wyraził nawet chęć przeprowadzki do Londynu, dlatego uzgodniono z nim warunki kontraktu, który gwarantuje mu wynagrodzenie na poziomie ponad czterech milionów euro rocznie. Nieco gorzej wygląda to, jeśli chodzi o negocjacje z Juventusem, który ma żądać za swojego zawodnika 55 milionów euro, co dla Anglików jest zbyt wygórowaną ceną.
W międzyczasie poczyniono starania w kierunku angażu drugiego z wytypowanych graczy, a więc Dayota Upamecano. Tu po raz kolejny rozmowy z pracodawcą Francuza nie ułożyły się najlepiej. „Kanonierzy” zaoferowali 60 milionów euro, podczas gdy Lipsk zażądał zapłaty kwoty zapisanej w umowie, czyli około 90 milionów euro. Pomimo tego, wydaje się, że „Byki” byłyby skłonne wypuścić swojego stopera za nieco ponad 75 milionów euro. Z oczywistych względów takie sumy odstraszają Anglików, którzy jednak mają w tej chwili nóż na gardle, więc niewykluczone, że ostatecznie któraś z transakcji dojdzie do skutku przed zamknięciem okna.
Wówczas finalista Ligi Europy będzie dążył do rozłożenia płatności w czasie, tak jak miało to miejsce w przypadku Nicolasa Pépé, którego transfer zostanie spłacony w ciągu pięciu najbliższych lat.