Mierzący zaledwie 170 centymetrów wzrostu środkowy napastnik, po powrocie do ojczyzny szybko zaznaczył swoją obecność. Broniąc barw dopiero dziewiątego klubu Ligue 1, w 26 występach strzelił aż 18 goli i zanotował siedem asyst. Tyle samo bramek zdobył Kylian Mbappé, przy czym wszystkie padły z gry, dlatego korona strzelców powędrowała ostatecznie do atakującego Paris Saint-Germain.
Znakomita forma piłkarza o tunezyjskich korzeniach nie przeszła uwadze większych klubów, które, zgodnie z doniesieniami „AS-a”, już zdążyły złożyć zapytanie o jego dostępność. W odpowiedzi ekipa z Księstwa Monako dokonała wyceny 29-latka.
Francuzi chcieliby otrzymać 40 milionów euro, a więc dokładnie tyle samo, ile przed rokiem zapłacili Sevilli, wpłacając kwotę zapisaną w umowie Ben Yeddera. To o tyle zaskakujące, że zaledwie kilka miesięcy temu FC Barcelona miała oferować dwa razy tyle, a „Czerwono-Biali” powiedzieli kategoryczne „nie”. Nie można jednak zapominać o aktualnej sytuacji i kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa, co wpływa na obniżkę wartości piłkarzy.
Powyższe źródło dodaje, że na dzisiaj najpoważniejszymi kandydatami do pozyskania filigranowego zawodnika są Paris Saint-Germain oraz Manchester United. Obie te ekipy poszukują nowych „dziewiątek”, które są gwarancją goli, a ośmiokrotny reprezentant „Trójkolorowych” zdaje się spełniać ich wymagania w stu procentach.
Ben Yedder ma ważną umowę z AS Monaco do 30 czerwca 2024 roku, a jak policzyło „L’Equipe”, za każdy miesiąc gry na Stadionie Ludwika II inkasuje on 650 tysięcy euro brutto (rocznie 7,8 miliona euro). Co zatem miałoby go skłonić do transferu? Z pewnością perspektywa gry w europejskich pucharach.