Atlético na remis z Realem. Derby Madrytu w cieniu skandalu [WIDEO]

2024-09-29 23:22:54; Aktualizacja: 1 godzina temu
Atlético na remis z Realem. Derby Madrytu w cieniu skandalu [WIDEO] Fot. Juan Perez/PRESSINPHOTO/SIPA USA/PressFocus
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Transfery.info

Atlético Madryt zremisowało przed własną publicznością z Realem Madryt 1-1 w ramach ósmej kolejki LaLigi. Gospodarze uratowali punkt w doliczonym czasie drugiej połowy. Przez moment istniało jednak zagrożenie, że derby nie zostaną dokończone.

W niedzielny wieczór doszło już do 288. bezpośredniego starcia między drużynami z tego samego miasta. Do ogólnego bilansu został dopisany 71. remis. W takiej samej liczbie przypadków górą wychodzili „Los Colchoneros”, zaś 146-krotnie szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylali „Królewscy”.

W pierwszej odsłonie widzowie doświadczyli typowych „piłkarskich szachów”. Klarownych okazji było jak na lekarstwo i na dobrą sprawę nic nie zwiastowało tego, że któraś ze stron może przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Piłka zazwyczaj znajdowała się w środkowej strefie boiska.

Druga odsłona zaprezentowała zupełnie inne oblicze. Podczas gdy po pierwszych trzech kwadransach nie dało się odczuć prawdziwej atmosfery derbów, okraszonych napięciem na trybunach i walecznością na boisku, tak później te elementy były już zgoła widoczne.

W 51. minucie pierwsze groźne uderzenie posłał Rodrygo, lecz minimalnie się pomylił.

Stały fragment ostatecznie mógł się okazać tajną bronią w wyrwaniu kompletu punktów. Luka Modrić rozegrał akcję ze stojącej piłki na lewą stronę. Vinícius Júnior posłał dośrodkowanie do niepilnowanego Militão. Brazylijczyk zdążył jeszcze przyjąć futbolówkę i dopiero uderzyć nie do obrony dla Jana Oblaka.

Chwilę później na Civítas Metropolitano zrobiło się już mało przyjemnie. „Atrakcje” zafundowali fani gospodarzy. Sędzia na 20 minut musiał zastopować mecz.

***

Derby Madrytu przerwane w 69. minucie [WIDEO]

***

Po całym zajściu zawodnicy wyszli z szatni. Podopieczni Carlo Ancelottiego przez większość czasu potrafili się bronić przed atakami rywala, ale czystego konta nie zachowali, a co za tym idzie – nie wywieźli zwycięstwa.

Punktem kulminacyjnym całego widowiska okazała się piąta minuta doliczonego czasu. Bramka wyrównująca została skonstruowana przez rezerwowych. Javi Galán asystował przy trafieniu Ángela Correi. Początkowo sędzia odgwizdał spalonego, ale po analizie VAR nie było wątpliwości, że był to „legalny” gol.

To nie koniec wrażeń, jakie zafundowali piłkarze. Jeszcze przed zakończeniem meczu czerwoną kartkę za brutalne wejście w nogi rywala obejrzał Marcos Llorente.

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. FC Barcelona z ulgą przyjęła podział punktów w Madrycie po tym, jak sama przegrała z Osasuną. Przewaga Katalończyków nad ekipami z Madrytu stopniała raptem do trzech punktów.