Po wywalczeniu scudetto wszystko wydawało się jasne. Sternik „Błękitnych” przyznał, że zdecydował się aktywować opcję przedłużenia współpracy ze szkoleniowcem o następny rok. W ten sposób ukrócił on spekulacje na temat zainteresowania Chelsea.
Całkiem nieoczekiwanie we włoskich mediach pojawił się wątek odejście Luciano Spallettiego.
Według doniesień z Półwyspu Apenińskiego trener miał mocno poróżnić się z Aurelio De Laurentiisem na wielu płaszczyznach, a przede wszystkim w kwestii jego roli przy podejmowaniu decyzji dotyczących transferów.
Rozbieżności były tak duże, że między stronami zapanował chłód. To otworzyło 64-latkowi drogę do opuszczenia Neapolu.
W jednej chwili ruszyły spekulacje, kto może zastąpić trenera, z którym na ławce „Błękitni” sięgnęli po tak długo wyczekiwany tytuł mistrzowski.
O przyszłość Spallettiego zapytany został De Laurentiis. W oczy rzuca się fakt, że prezydent mówi o opiekunie drużyny w formie przeszłej.
– Mówimy o wybitnym trenerze, a wybitni trenerzy muszą znaleźć pole do wyrażenia siebie w najlepszy możliwy sposób. U nas je znalazł i wszystko zadziałało. Miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie w stanie zaprezentować jeszcze większe zdolności do rozwoju – stwierdził w rozmowie ze Sky Sport Italia.
– Dobrze byłoby, aby zrobił to w Napoli, bez wątpienia, ale w życiu wolność jest niezmierzonym i nieocenionym dobrem, nie należy podcinać niczyich skrzydeł, tak jak nikt nie powinien podcinać moich. Trzeba czuć przywiązanie. Jestem związany z Carlo Ancelottim, Walterem Mazzarrim, Edim Reją, Rafą Benítezem. Ważne jest, aby być wdzięcznym tym, którzy ci coś dali i tym, którzy to otrzymali – dodał.
Słowa jasno pokazują, że między panami pojawiły się zgrzyty.