Popularni „Sooceroos” wywalczyli promocję na czempionat za sprawą wygranego barażu przeciwko Hondurasowi, jednakże tuż po owym dwumeczu z posady selekcjonera zrezygnował Ange Postecoglou, który za wyniki reprezentacji odpowiadał od 2013 roku.
Możliwość poprowadzenia Australijczyków na tak prestiżowym turnieju sprawiła, iż swe zainteresowanie ową posadą wyraziło wielu szkoleniowców o uznanych w nazwiskach.
Jednym z nich jest Luis Felipe Scolari, który może pochwalić się olbrzymim bagażem doświadczenia związanym z prowadzeniem drużyn na mundialu, gdyż dwukrotnie uczestniczył w Mistrzostwach Świata jako selekcjoner Brazylii (w 2002 roku zdobył z nią nawet złote medale), a także odpowiadał za wyniki portugalskiej kadry narodowej, gdy ta w 2006 roku dotarła do półfinału.
69-latek oficjalnie potwierdził swe zainteresowanie związane z podjęciem pracy na Antypodach, jednak zaznaczył, iż interesuje go wyłącznie umowa długoterminowa. Doświadczony szkoleniowiec nie ma ochoty prowadzić Australijczyków tylko w trakcie mundialu, ale też zbudować kadrę wokół własnego pomysłu, co miałoby zaprocentować w przyszłości.
Równie poważną kandydaturą zdaje się być ta wystawiona przez Jurgena Klinsmanna. Mistrz świata z 1990 roku kilka miesięcy temu pożegnał się kadrą Stanów Zjednoczonych, z którą nie zdołał zakwalifikować się na wymarzony mundial. 53-latek nie zamierza spędzić jednak mistrzostw na bezrobociu i także wyraził swe zainteresowanie pracą w Australii. Klinsmann podobnie jak Scolari może pochwalić się wcześniejszym uczestnictwem na mundialu w charakterze trenera, gdyż w 2006 roku odpowiadał za wyniki osiągane przez reprezentację Niemiec, zaś osiem lat później nie zdołał wyjść z grupy ze wspomnianymi Amerykanami.
Grono kandydatów do objęcia „Sooceroos” uzupełniają tacy szkoleniowcy, jak Graham Arnold, Tony Popović, Slavoljub Muslin oraz Marcelo Bielsa.