Bezlitosne demony nie opuszczają Paula Gascoigne'a. „Jestem smutnym pijakiem. Zrobię to, gdy będę zamknięty w drewnianym pudełku”

2024-03-05 23:45:16; Aktualizacja: 8 miesięcy temu
Bezlitosne demony nie opuszczają Paula Gascoigne'a. „Jestem smutnym pijakiem. Zrobię to, gdy będę zamknięty w drewnianym pudełku” Fot. High Performance
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: High Performance | The Times

Paul Gascoigne skrywa za sobą historię wielkich meczów, pięknych bramek i barwnych wypowiedzi. Jej nieodłącznymi elementami były także alkoholizm, narkotyki i depresja. 56-latek nie wyszedł na prostą, o czym opowiedział w podcaście „High Performance”.

Paul Gascoigne. Łzy po odpadnięciu w półfinale Mistrzostw Świata w 1990 roku. Piękna bramka ze Szkocją na Mistrzostwach Europy w 1996 roku, po której utonął w uściskach kolegów. Pomocnik z Gateshead dostarczył masę pięknych wspomnieł - i z tego właśnie wielu go pamięta.

Gascoigne był gwiazdorem. Szokował ubiorem, fryzurami i ciętym językiem. Nigdy nie ukrywał swojego zamiłowania do imprez czy szybkich samochodów. Za maską showmana skrywał się jednak zagubiony człowiek.

Anglik od wielu lat przegrywa najważniejszy mecz. Momentami stara się wyrównać, strzelić gola jak ze Szkocją, ale wtedy przychodzi on - kolejny kieliszek.

56-latek już dawno roztrwonił większość swojego majątku. Po wielu zatargach z prawem publiczne występy ograniczył do minimum.

Siedmiokrotnie uczestniczył w sesji odwykowej. I choć odniósł kilka mniejszych sukcesów, to i tak zawsze kończyło się na tym „jednym” kieliszku. Ewentualnie w grę wchodziła jeszcze porcja kokainy.

Paul Gascoigne zgodził się na udział w podcaście „High Performance”, by opowiedzieć o swojej bieżącej sytuacji.

- Kiedyś byłem szczęśliwym pijakiem. Już nie jestem. Jestem smutnym pijakiem. Nie wychodzę i nie piję, piję w domu. Ludzie znają Paula Gascoigne, ale Gazzy, nie zna nikt. Czasami nawet ja. Spędziłem wiele lat w dołku, kiedy zerwałem więzadła, a potem rzepki, opuściłem cztery lata gry w piłkę nożną. Miałbym 100 występów w reprezentacji - zaczął były zawodnik Newcastle United, Tottenhamu czy Lazio.

- Staram się nie poddawać, bo świat jest już wystarczająco przygnębiający. A kiedy jestem naprawdę przygnębiony, wtedy sięgam po drinka, żeby się poprawić. Nie sądzę, że zawiodłem trenerów, zawodników czy drużynę. Jeśli kogoś zawiodłem, to siebie. Gdy nie grałem, to piłem. Teraz, jeśli chcę, żeby to był zły dzień, to pójdę do pubu. Jeśli chcę, żeby to był dobry dzień, wyjmę wędkę i pójdę na ryby - wytłumaczył „Gazza”.

Gascoigne przyznał, że aktualnie nie ma własnego domu. W trudnym momencie, przyparty do muru, zadzwonił do swojej agentki, Katie Davies. Od tego momentu mieszka z nią na południowym wybrzeżu Anglii. 

- Narażałem siebie i innych ludzi. Więzienie i odwyk - wciągałem kokainę z sedesów. Potem poproszono mnie o zostanie ambasadorem mojego kraju, nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać. Teraz nie rozmawiam już prawie o piłce nożnej, raczej o szalonych rzeczach, którymi się zajmowałem. Czasem płaczę z tego powodu.

- Staram się nie poddawać. Zrobię to, gdy będę zamknięty w drewnianym pudełku - zakończył 57-krotny reprezentant „Lwów Albionu”.

Więcej na ten temat: Anglia Paul Gascoigne