Biblioteka Transfery.info (12): Witamy w brudnym świecie futbolu - Gracz
2013-10-14 18:36:22; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Literacki debiut Przemysława Rudzkiego należy uznać za udany. Historia braci Tkaczyków i warszawskiego światka dziennikarskiego tak jak pisze większość z recenzentów - zasysa.
Wszystkich tych, którzy chcą przeczytać kawałek piłkarskiej prawdy o polskim podwórku futbolowym odsyłam raczej do Rafała Steca czy Krzysztofa Stanowskiego, a raczej Andrzeja Iwana, i kultowego już "Spalonego". Rudzki obrał inną strategię dla swojej książki. Zarówno stary dziennikarski wyga, typowy kibic, ale również osoba w żadnym stopniu nie przepadająca za piłką nożną znajdzie w "Graczu" coś co pozwoli jej się na kilka godzin niedzielnego popołudnia pochylić nad publikacją Przemysława Rudzkiego.
Dla osób mieszkających w Krakowie, lektura "Spalonego" była zdecydowanie bogatsza, bo czytelnik z łatwością mógł zlokalizować charakterystyczne punkty na mapie miasta, tj. Kobierzyn, "Kolorowa" czy okolice krakowskiego Rynku, o których wspominał w swojej biografii Iwan. Rudzki w "Graczu" odsłania mroczną stronę stolicy w sposób wymowny i jednoznaczny. Każdy kto kojarzy warszawskie ulice i skrzyżowania mógł z pewnością zintensyfikować wrażenia, związane z lekturą książki.
Sposób obrazowania przestrzeni przez Rudzkiego jest gdzieś głęboko zakorzeniony w rosyjskiej szkole wielkich mistrzów pióra. Takie przynajmniej miałem wrażenie pochłaniając kolejne strony tej opowieści. Wrażenie być może mocno subiektywne, chociaż pragnę wyraźnie podkreślić, że Rudzkiego nie próbuję porównać do chociażby Dostojewskiego, bo takie porównanie byłoby co najmniej tak karkołomne jak dywagacje nad podobieństwem stylu gry Podbeskidzia i Bayernu Monachium. Niemniej jednak konstruowanie mrocznych opisów przestrzeni z pewnością może się podobać.
Nie zamierzam bynajmniej niczego odbierać autorowi "Gracza", bo jego dzieło jest zwyczajnie dobre. Świetne działania "pijarowskie" nie zostały, więc wdrażane na wyrost, by zachęcić czytelników do wepchnięcia im książki do ręki i zarobienia na każdym z nich 40 zł. Językowo książka wygląda naprawdę solidnie. Sposób podawania czytelnikowi fabuły również jest bardzo atrakcyjny.
Nasuwa mi się tylko jedno pytanie, ile w "Graczu" jest Przemysława Rudzkiego? Ile wątków gdzieś między wersami zawiera jego historie, mniej lub bardziej zmodyfikowane. Ile dziennikarskiego pragnienia uznania i splendoru, charakteryzującego bohaterów książki, jest w kolegach po fachu Pana Przemka? Ile Hanny Bent, Konrada Werka czy redaktora Wrednego jest w autentycznych znajomych autora "Gracza"? To jest bynajmniej mało ważne. Stanowi jedynie źródło domysłów i tworzących się interpretacji w naszych, czytelniczych głowach.
Czytając recenzje "Gracza" często można spotkać oceny, że jest to przeciętna książka, którą świetnie się czyta. Ale powiedzmy sobie szczerze, czego więcej powinniśmy oczekiwać od autorów i ich publikacji?! Odwołując się do piłkarskich okoliczności, Przemysław Rudzki swoją książką zadebiutował w Ekstraklasie. Jego występ nie przyćmił największych ligowych gwiazd, jednak nie pozostał jednocześnie niezauważony. Mówiąc bardziej konkretnie, "Gracza" należy ocenić na mocną 4!