Bojar-Stefańska odpowiada Cracovii: Granice zostały przekroczone
2020-12-06 20:51:59; Aktualizacja: 3 lata temuKarolina Bojar-Stefańska postanowiła odnieść się do oświadczenia Cracovii, w którym to została określona jako fanka Wisły Kraków na podstawie informacji umieszczanych w Internecie, co mogło mieć wpływ na sposób prowadzenia derbowego pojedynku przez jej męża - Daniela Stefańskiego.
Pierwsze w tym sezonie starcie Cracovii i Wisły Kraków o panowanie w stolicy województwa małopolskiego wywołało dużo emocji. Te udzielały się nie tylko piłkarzom oraz trenerom, ale i przedstawicielom „Pasów” obecnych na trybunach, którzy w trakcie spotkania zaczęli ubliżać sędziemu Danielowi Stefańskiemu, ponieważ podejmowane przez niego decyzje nie przypadły im do gustu.
Obecni na stadionie dziennikarze opisali oraz nagrali zachowanie między innymi prezesa Janusza Filipiaka czy wiceprezesa Jakuba Tabisza, które było szeroko komentowane w mediach i potępione przez ekspertów.
Pierwszy z nich zdążył już za nie przeprosić, ale przed nastaniem tego momentu na oficjalnej stronie Cracovii pojawiło się oświadczenie, w którym to mogliśmy przeczytać, że ewentualny wpływ na podejmowanie niekorzystnych dla nich decyzji przez arbitra może mieć jego związek z fanką Wisły Kraków - Karoliną Bojar-Stefańską, na co mają wskazywać wpisy w Internecie.Popularne
Sama zainteresowana postanowiła odnieść się do tej kwestii i opublikowała na Twitterze obszerny komunikat na temat zachowania władz „Pasów” w stosunku do niej i jej męża.
„W tak precedensowej sprawie czuję powinność zajęcia publicznego stanowiska, gdyż milczenie byłoby niemym przyzwoleniem na podobne zachowania w przyszłości. Tendencja do coraz to śmielszego wyrażenia agresji wobec arbitrów jest niestety wzrostowa, a jak pokazują doświadczenia Greków - może doprowadzić nawet do wtargnięcia na murawę przez prezesa klubu z bronią w ręku. Obecnie czuję się wręcz zobowiązana wobec środowiska sędziowskiego, rodzin innych sędziów oraz każdej innej osoby, która w przyszłości może zostać tak absurdalnie zaatakowana, by zabrać głos i zaakcentować problem, który przybiera w Polsce coraz większe rozmiary.
Jestem żoną człowieka, któremu życzy się śmierci i regularnie wyzywa. Sama jestem sędzią piłkarską i mam pełną świadomość tego, z czym wiąże się ta profesja. Niemniej w pewnym momencie należy powiedzieć, że granice zostały przekroczone. I to jest ten moment. Jako sędziowie często ignorujemy wiele bluzgów, pomówień i innych wyrazów nienawiści. Dzięki temu możemy z chłodną głową, profesjonalnie wykonywać swój zawód. Jednak mimo to mamy też swoją godność, rodziny, jesteśmy ludźmi. Nie ma miejsce w futbolu na tak absurdalne, oburzające, chamskie zachowania.
[...] Odnosząc się do słów, iż „żona sędziego Stefańskiego jest kibicką Wisły”, pragnę wskazać w pierwszej kolejności, że jestem sędzią PZPN i w związku z tym nie kibicuję żadnej drużynie. Być może dla niektórych ten fakt jest niezrozumiały, jednak z całą stanowczością potwierdzam, że można kochać futbol per se i funkcjonować w środowisku piłkarskim w innym charakterze niż kibic czy działacz klubowy. Moja praca polega na ocenie zdarzeń boiskowych i z każdym sędziowanym przeze mnie spotkaniu widzę na polu gry zwyczajnie dwie drużyny - np. białych i niebieskich. Bezstronność jest cechą, który każdy sędzia musi posiadać podczas wykonywania swojego zawodu.
Przypisywane mi obecnie emocjonalne przywiązanie, czy też zaangażowanie w działalność jakiegokolwiek klubu, jest absurdalne, zwłaszcza w kontekście powoływanych na tę okoliczność dowodów tj. zdjęcia zrobionego mi na początku 2016 roku podczas akcji związanej z Dniem Kobiet i organizowanej z tej okazji przez Wisłę Kraków kobiecej eskorty na mecz ligowy (w której to eskorcie nie byłam), jak też przeciwstawianym mu zdjęciom z 2015 roku, na których widnieje w plastronie startowym w koszulce KS Cracovia 1906 (którego zawodniczką byłam i w którego barwach zdobyłam m.in. Mistrzostwo Polski Juniorek na dystansie 3000 m w biegach przełajowych). W obecnej absurdalnej sytuacji pragnę stwierdzić, że prawdziwym zbawieniem jest fakt, iż nigdy, nawet jako dziecko, nie grałam w piłkę (co jest raczej rzadkim zjawiskiem wśród osób ze środowiska piłkarskiego, nie wyłączając sędziów) i nie reprezentowałam barw żadnego klubu piłkarskiego. W odmiennej sytuacji lista dowodów powołanych w tym specyficznym dochodzeniu byłaby znacznie dłuższa i niewątpliwie bardziej barwna” - czytamy w oświadczeniu, którego pełną treść możecie zobaczyć na koncie Bojar-Stefańskiej.