Brazylia - Ochoa 0:0
2014-06-18 00:05:19; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Większość kibiców Brazylii spodziewała się, że ich reprezentacja bez problemów pokona każdego z grupowych rywali. Dziś została jednak brutalnie sprowadzona do rzeczywistości.
Brazylia i Meksyk na Arena Castelao odnowiły dziś swoją dobrą, starą znajomość. Oba zespoły przed meczem miały za sobą udane spotkanie otwarcia, notując zwycięstwa odpowiednio z Chorwacją i Kamerunem. Gospodarze mogą być wdzięczni sędziemu za korzystne sędziowanie, które pomogło im pokonać europejski zespół 3-1. Z kolei Meksykanie zdobyli trzy punkty, strzelając zaledwie jedną bramkę. Spotkanie mogło skończyć się zdecydowanie większą liczbą trafień, jednak dwa prawidłowo zdobyte przez nich gole nie zostały uznane przez arbitra. Niezależnie od wyniku w bezpośrednim starciu Meksyku i Brazylii, oba zespoły miały spore szanse na miejsce w 1/8 finału. W meczu rozgrywanym o 21. czasu polskiego kibice mogli jednak oczekiwać dobrego widowiska i zażartej walki z obu stron.
W dalszej części gra przesunęła się na połowę Meksykanów. "Canarinhos" wreszcie uderzyli na bramkę rywali w 10. minucie, jednak Fred strzelił jedynie w boczną siatkę, a arbiter odgwizdał dodatkowo pozycję spaloną. Chwilę później szczęścia próbował kolejny z piłkarzy gospodarzy, ale nie udało się pokonać Ochoi. Z upływem czasu "El Tri" grali coraz bardziej nerwowo. Bezsilni wobec dominacji Brazylijczyków uciekali się do bezmyślnych, niepotrzebnych fauli.
Zagotowało się w polu karnym Ochoi, jednak bramkarz wykazał się świetną interwencją przy uderzeniu głową Neymara i zażegnał zagrożenie.
Po kolejnych akcjach dynamika zespołu jednak wyraźnie spadła. Dekoncentracja strawiła, że przez kilka minut piłka niemal nieustannie była w posiadaniu gości z Meksyku. W kontrataku szczęścia próbował Neymar, jednak nie udało mu się w żaden sposób zagrozić bramce strzeżonej przez będącego w świetnej dyspozycji Ochoę. Chwilę później również żaden z dwóch rzutów rożnych Brazylijczyków nie przyniósł rezultatu, a wywołał jedynie jęk kibiców na trybunach.
Pozostała część pierwszej odsłony widowiska upłynęła pod znakiem mało produktywnych ataków z obu stron. Zespoły podeszły do spotkania raczej zachowawczo, żaden z nich nie stworzył zbyt wiele okazji na objęcie prowadzenia. Chwilę przed zejściem do szatni realną okazję bramkową mieli Brazylijczycy po rzucie wolnym, jednak skutecznie po raz kolejny interweniował Ochoa. Zarówno "Canarinhos", jak i "El Tri" nie pokazali swojego pełnego potencjału, a kibicom oczekującym wielkich emocji od pierwszych minut przyszło poczekać na drugą połowę. Obejrzeliśmy wyrównane widowisko, jednak nie padła żadna bramka.
Podniosłą atmosferę widowisku przed pierwszym gwizdkiem zapewnili natychmiast, już tradycyjnie, kibice i piłkarze "Canarinhos", odśpiewując hymn narodowy a capella. Uwagę przykuli też Neymar i Dani Alves, a właściwie ich nowe fryzury.
Oby fryzura Neymara nie zrobiła się tak popularna, jak kiedyś Ronaldo.
— Dawid Michalski (@DMich90) June 17, 2014
Początkowe minuty spotkania upłynęły pod znakiem ostrej gry w środku pola. Pierwszy strzał w spotkaniu padł łupem, wbrew oczekiwaniom wielu kibiców, drużyny "El Tri", która miała swoją szansę z rzutu wolnego. Piłkarze Miguela Herrery nie mieli żadnych kompleksów wobec wyżej notowanego rywala, stosując pressing i wyprowadzając szybkie ataki. Niedokładne podania sprawiły jednak, że nie udało im się dojść pod bramkę strzeżoną przez Julio Cesara.
W dalszej części gra przesunęła się na połowę Meksykanów. "Canarinhos" wreszcie uderzyli na bramkę rywali w 10. minucie, jednak Fred strzelił jedynie w boczną siatkę, a arbiter odgwizdał dodatkowo pozycję spaloną. Chwilę później szczęścia próbował kolejny z piłkarzy gospodarzy, ale nie udało się pokonać Ochoi. Z upływem czasu "El Tri" grali coraz bardziej nerwowo. Bezsilni wobec dominacji Brazylijczyków uciekali się do bezmyślnych, niepotrzebnych fauli.
Bez czerwonej kartki chyba się nie obędzie.
— KrzysztofKlebanowski (@klebann) June 17, 2014
Jeśli Meksykanie nie uspokoją gry, to nie zbliżą się do pola karnego Brazylii. Fatalnie wyprowadzają piłkę. Popularne
— Dawid Michalski (@DMich90) June 17, 2014
Pierwsze dwadzieścia minuty pozostawiło spory niesmak. Scolari wyglądał na wyraźnie niezadowolonego, że gra nie układa się tak, jakby tego chciał. Jego podopieczni mieli problem z dojściem w pole karne rywali, a kiedy już to się udawało - kończyło się na niczym. Pojedyncze zrywy zdarzały się również Meksykowi, szczęścia próbował Herrera, a przy jego potężnym strzale sędzia nie dopatrzył się kontaktu z piłką Julio Cesara, pozbawiając tym samym "El Tri" rzutu rożnego.
Zagotowało się w polu karnym Ochoi, jednak bramkarz wykazał się świetną interwencją przy uderzeniu głową Neymara i zażegnał zagrożenie.
Grande Ochoa!
— Szymon Podstufka (@PodstufkaSzymon) June 17, 2014
Z każdą minutą dominacja podopiecznych Scolariego rosła, a zespół Meksyku nie zagroził w żaden sposób bramce "Canarinhos". Im bliżej pola karnego rywali znajdowali się gospodarze, tym gorzej wychodziły im kolejne zagrania.
Po kolejnych akcjach dynamika zespołu jednak wyraźnie spadła. Dekoncentracja strawiła, że przez kilka minut piłka niemal nieustannie była w posiadaniu gości z Meksyku. W kontrataku szczęścia próbował Neymar, jednak nie udało mu się w żaden sposób zagrozić bramce strzeżonej przez będącego w świetnej dyspozycji Ochoę. Chwilę później również żaden z dwóch rzutów rożnych Brazylijczyków nie przyniósł rezultatu, a wywołał jedynie jęk kibiców na trybunach.
Pozostała część pierwszej odsłony widowiska upłynęła pod znakiem mało produktywnych ataków z obu stron. Zespoły podeszły do spotkania raczej zachowawczo, żaden z nich nie stworzył zbyt wiele okazji na objęcie prowadzenia. Chwilę przed zejściem do szatni realną okazję bramkową mieli Brazylijczycy po rzucie wolnym, jednak skutecznie po raz kolejny interweniował Ochoa. Zarówno "Canarinhos", jak i "El Tri" nie pokazali swojego pełnego potencjału, a kibicom oczekującym wielkich emocji od pierwszych minut przyszło poczekać na drugą połowę. Obejrzeliśmy wyrównane widowisko, jednak nie padła żadna bramka.
W szatni Meksykanie musieli dostać od trenera Miguela Herrery nakaz, aby próbować zaskoczyć Júlio Césara strzałami z dystansu. I wydaje się, że tylko to zdanie utkwiło im w pamięci po wyjściu na boisko – każdy najazd na bramkę „Canarinhos” kończył się bombardowaniem sprzed pola karnego.
Meksykanie strzelają jak do kaczek
— Czesław Michniewicz (@czesmich) czerwiec 17, 2014
Trzeba przyznać, że to „El Tri” przejęli inicjatywę i natychmiast zepchnęli gospodarzy na swoją połowę. Podopiecznym Scolariego ewidentnie brakowało pomysłu na bardziej odważny styl gry przeciwnika.
Brazylia mocno śpi. #BRA
— Paweł Machitko (@PawelMachitko) czerwiec 17, 2014
Trzeciego gola w turnieju mógł zdobyć Neymar. Najpierw próbował skierować futbolówkę do siatki z rzutu wolnego, jednak nie trafił nawet w światło bramki, a następnie jego świetne uderzenie z lewej nogi obronił wyśmienicie dysponowany Ochoa.
Kolejne minuty to już atak za atak. Dos Santos posłał doskonałą, prostopadłą piłkę do Hernandeza, który wychodził już na czyste pole, jednak w ostatniej chwili zatrzymał go kapitan gospodarzy, Thiago Silva. Obrońca został ukarany za to zachowanie żółtym kartonikiem, ale w tej sytuacji można było mieć wątpliwości, czy to zagranie Brazylijczyka kwalifikowało się na czerwoną kartkę.
Pomaranczowa
— Rafal Lebiedzinski (@rafa_lebiedz24) czerwiec 17, 2014
Sorry, ale ewidentna czerwień dla Silvy
— Zelislaw Zyzynski (@zzyzynski) czerwiec 17, 2014
Shocking tackle by Silva on Chicharito http://t.co/PTR3g7uaTY
— Football Vines (@FootballVines) czerwiec 17, 2014
W końcówce kolejny raz swoich kolegów ratował z opresji Ochoa. Po niezłej wrzutce Neymara na meksykańską bramkę główkował Silva, ale znów, jak na bohatera meczu przystało, nie zawiódł golkiper „El Tri”.
OCHOA OTRA VES https://t.co/4KCNlAHUYJ
— gifdsports (@gifdsports) czerwiec 17, 2014
Reakcja fanki na parady Ochoy mówi wszystko:
I choć wielką pracę w zdobyciu jednego punktu wykonał kapitalny Ochoa, to błędem byłoby stwierdzenie, iż „Canarinhos” zrobili wszystko, by wygrać to starcie. Brazylijczycy w pierwszym spotkaniu z Chorwacją mieli przede wszystkim szczęście, którego dziś na pewno zabrakło. Meksykanom należą się brawa za odważną grę i waleczność, ponieważ udało im się zatrzymać drużynę naszpikowaną wielkimi gwiazdami, a przede wszystkim – głównego faworyta mundialu. I pomimo bezbramkowego remisu, zdecydowanie był to mecz przez duże „m”.
Autorzy: Marek Ratkiewicz i Krzysztof Klebanowski