Brosz: W Zabrzu nie ma już Ronaldo czy Messiego, jest Kurzawa i Wolsztyński

2018-02-07 19:11:35; Aktualizacja: 6 lat temu
Brosz: W Zabrzu nie ma już Ronaldo czy Messiego, jest Kurzawa i Wolsztyński Fot. Transfery.info
Dawid Kurowski
Dawid Kurowski Źródło: Super Express

Szkoleniowiec Górnika Zabrze, Marcin Brosz, jak zmieniło się śląskie miasto od czasu objęcia przez niego drużyny.

Gdy Brosz przychodził do Zabrza, klub był bardzo źle oceniany, nie tylko w mieście, ale w całej Polsce. Górnik chwilę wcześniej pożegnał się z rozgrywkami LOTTO Ekstraklasy, kojarzył się z sprowadzaniem wielu zagranicznych zawodników, którzy nie zawsze poprzez prezentowany poziom zasługiwali na pobieraną pensję. Minusy związane z ówczesnym stanem drużyny można mnożyć, ale po przyjściu nowego trenera wszystko się zmieniło.

Polski szkoleniowiec postawił na piłkarzy z regionu, wyciągając ich z rezerw lub okolicznych miejscowości i w ciągu jednego sezonu wywalczył awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Górnik w LOTTO Ekstraklasie miał powoli budować swoją pozycję, ale już od pierwszych spotkań osiągał bardzo dobre wyniki i aktualnie zajmuje trzecią pozycję ze stratą dwóch oczek do liderującej Legii Warszawa. Jak wiele zmieniło się w samym Zabrzu podczas pracy Brosza, trener wyjawił w rozmowie z Piotrem Koźmińskim i Marcinem Szczepańskim z „Super Expressu”. CAŁOŚĆ TUTAJ.

- Idąc na stadion Górnika przechodzi się przez wąskie uliczki. A tam często chłopcy biegają za piłką. I pamiętam, że jeszcze niedawno, patrząc na koszulki, widziało się, że w bramce stał Dudek lub Buffon, strzelał Ronaldo, a dogrywał mu Messi. Ten obraz wciąż mam przed oczami. Ale… to się zmieniło. Dziś te dzieciaki mają już koszulki Loski, Kurzawy, Wolsztyńskiego. Teraz na tych uliczkach Loska broni, Kurzawa podaje, a strzela Wolsztyński. Super sprawa.

- Po stadionie chodzi wycieczka przedszkolaków, trwa nasz trening. Małe szkraby, ledwie widoczne, ale krzyczą do chłopaków: "Angulo bramkę strzel!" Wtedy widzę, że tempo zajęć od razu rośnie o 40 procent (śmiech). Wróciła moda na Górnika i to jest super. Mamy Loskę z Paniówek, Wolsztyńscy są z Knurowa. Jedzie człowiek przez to miasto i widzi, że ludzie znają tam bliźniaków, myślą: „skoro Łukasz i Rafał mogą grać tak dobrze, to my też możemy. To są przecież nasi chłopcy z bloku. Trenowali z nami, może byli trochę lepsi”. To są fajne rzeczy.

- Z kolei z Rudy Śląskiej są Koj i Wolniewicz. Jak się przejeżdża przez te okolice, to widzi się czasem, że moi piłkarze wciąż tam kopią z tymi chłopakami, bo oni tam cały czas mieszkają. To bardzo podnosi poziom identyfikacji – mówił Brosz.