Była krew, była czerwień, nie było goli. Nuda na Maracanie.

2014-06-26 00:02:58; Aktualizacja: 10 lat temu
Była krew, była czerwień, nie było goli. Nuda na Maracanie. Fot. Transfery.info
Karol Czyżowicz
Karol Czyżowicz Źródło: Transfery.info

Nie zobaczymy kompletu ekip z Ameryki Południowej w fazie pucharowej. Ekwador po bezbarwnym meczu zremisował z Francją 0:0 i z powodu wygranej Szwajcarii nad Hondurasem odpadł z mistrzostw.

Przed pierwszym gwizdkiem wszystkie oczy skierowane były na dwóch piłkarzy – Ennera Valencię i Karima Benzemę. Obaj zawodnicy zdobyli dotychczas na mundialu po trzy bramki i kibice swoich reprezentacji liczyli, że odpowiedzą na trafienia Messiego i Neymara w trzeciej kolejce. Ekwadorczyk w ostatnich sześciu meczach do bramek rywali trafiał siedmiokrotnie, natomiast gracz Realu Madryt w poprzednich ośmiu pojedynkach strzelił dziewięć goli.

Image and video hosting by TinyPic

Na gorący doping z Maracany mógł liczyć między innymi obrońca „Les Bleus” Bacary Sagna. Na trybunach żona piłkarza Manchesteru City, Ludivine.

Image and video hosting by TinyPic

Wracamy do meczu. Od pierwszej minuty obie ekipy narzuciły wysokie tempo. Jednak to Francuzi chcieli natychmiast ustawić sobie mecz i jak najszybciej strzelić bramkę. Podopieczni Reinaldo Ruedy sporo pracowali w defensywie i czekali na swoje okazje z kontrataków. Pod koniec pierwszego kwadransa groźny strzał z powietrza oddał Sissoko. Na poniższej grafice możemy zobaczyć, jak rzadko piłkarze „La Tri” przebywali na połowie „Les Bleus”.

Image and video hosting by TinyPic

 

 

 

 

Ogólnie w pierwszej odsłonie wiało nudą. Dużo fauli, niepotrzebnych strat, bardzo szarpana gra z obu stron. Zawodników schodzących do szatni z trybun żegnały gwizdy. Nawet krew polała się na murawie.

Image and video hosting by TinyPic

 Strzałów też jak na lekarstwo. Najgroźniej było po dośrodkowaniach i główkach Pogby z jednej i Ennera Valencii z drugiej strony. Dobrze między słupkami spisali się jednak bramkarze. Liczyliśmy, że po przerwie Ekwador znając wynik w Manaus śmielej ruszy do ataków.

Image and video hosting by TinyPic

Już w pierwszych sekundach drugich 45 minut o krok od zdobycia bramki był Griezmann. Świetnie podłączył się Sagna, dośrodkował w pole karne i piłka po ręce Domingueza uderzyła w słupek. Chcieliśmy emocji po przerwie? To mieliśmy, chociaż trochę! Chwilę po tej szansie, z boiska wyrzucony został kapitan Ekwadorczyków Antonio Valencia. Arbiter spotkania uznał atak pomocnika Manchesteru United za bardzo agresywny i pokazał mu czerwony kartonik. Czy słusznie? Kwestia sporna.

 

 

 

 

Piłkarze „La Tri” mimo gry w osłabieniu nie zwątpili. Świetna kontra w wykonaniu podopiecznych Reinaldo Ruedy i fatalnie z szesnastu metrów spudłował Noboa.  Francuzi jednak poczuli szansę i zaczęli co raz mocniej napierać. Próbowali między innymi Benzema i Matuidi. Przewaga graczy Deschampsa narastała z upływem czasu. Zawodnicy z Ameryki Południowej już chyba nie mieli w głowach faktu, że Szwajcaria prowadzi, chcieli tylko przetrwać do końcowego gwizdka.

W 67 minucie Matuidiego zmienił Oliver Giroud. Selekcjoner „Les Bleus” jasno dał znak, że chce ten mecz wygrać. Pięć minut później Shaqiri skompletował hat-tricka w Manaus i w tym momencie Ekwador potrzebował już dwóch bramek do awansu. Okazję miał między innymi rezerwowy Ibarra, uderzenie wybronił jednak Lloris. Byli mistrzowie świata robili co mogli, lecz albo strzelali prosto w Domingueza, albo w ogóle nie trafiali.

Image and video hosting by TinyPic

 

 

 

 

Ekwador wraca do ojczyzny, Francuzi natomiast wygrywają grupę i już myślą o Nigerii. Aktorzy dzisiejszego „widowiska” nie zasłużyli na to, by biegać tego wieczoru po murawie legendarnej Maracany. Blisko 74 tysiące widzów obejrzało nużące widowisko. Najlepiej dowodzi temu poniższy obrazek.

Image and video hosting by TinyPic