Przypomnijmy, że Hiszpan na początku września 2019 po nieco ponad roku spędzonym w Legii Warszawa opuścił Łazienkowską i związał się z Al-Wahdą. Mimo że dla nowego klubu w 17 meczach w sumie strzelił siedem goli, pod koniec stycznia rozwiązał kontrakt z tym zespołem i podpisał umowę z Panathinaikosem. Ze względu na to, że w obecnym sezonie grał już jednak w dwóch drużynach, w ekipie z Aten będzie mógł on zadebiutować dopiero w przyszłych rozgrywkach.
Choć 29-latek raczej stroni od mediów, teraz zdecydował się udzielić wywiadu „Super Expressowi”. W rozmowie z gazetą przyznaje, że transfer do Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie był najlepszą decyzją w jego karierze:
- Powiem tak: nie czuję jednak gry w kraju arabskim, gdzie poziom ligi, pod względem sportowym, nie jest zbyt wysoki… Gdzie są puste trybuny, praktycznie bez kibiców - przyznaje.
Jednocześnie w słowach Carlitosa da się wyczuć, że Hiszpan wcale nie chciał opuszczać Legii: - Wszyscy wiedzą, że ja nie odszedłem z Legii z własnej woli, nie chciałem tego transferu. Zmusiły mnie do tego okoliczności…
Środkowy napastnik w barwach Legii w sumie w 53 spotkaniach zdobył 21 bramek i zanotował siedem asyst. Jego pozycja w zespole znacząco osłabła od momentu, kiedy drużynę objął Aleksandar Vuković. Hiszpan zaznacza jednak, że do dzisiaj bardzo dobrze wspomina czas spędzony przy Łazienkowskiej, a szczególnie kibiców „Wojskowych”, którzy skandowali jego nazwisko nawet w momencie, kiedy ten siedział na ławce.
- Pamiętam, gdy dziękowałem im za to po jednym ze spotkań. To było naprawdę niesamowite. To był moment, którego nigdy nie zapomnę. Bardzo, bardzo wzruszający. Zresztą, wybieram się do Warszawy. Jak tylko to wszystko co złe się skończy, chcę znów pojawić się w miejscu, które bardzo, bardzo polubiłem i którego nie chciałem opuszczać. Mając dużo ofert, jeszcze przed Al-Wahdą.