Chińskie firmy zmuszone do wycofania się z europejskich klubów piłkarskich?!

2021-04-14 15:58:47; Aktualizacja: 3 lata temu
Chińskie firmy zmuszone do wycofania się z europejskich klubów piłkarskich?! Fot. iham mustakim | Pixabay
Redakcja
Redakcja Źródło: Deutsche Welle

Chińskim władzom nie podoba się to, że przedsiębiorcy z tegoż kraju wykorzystują swoje potężne majątki do budowania silnych europejskich klubów – tak twierdzi „Deutsche Welle”.

Jeszcze kilka lat temu Chiny miały ambitny plan, żeby do 2050 roku stać się jedną z piłkarskich potęg. W tym celu do Chinese Super League zostało ściągniętych kilka uznanych piłkarskich nazwisk (choć Bogiem a prawdą, większość z nich była już bliżej zakończenia kariery niż jej początku), jak Oscar, Marek Hamšík, Hulk czy Carlos Tévez. Do tego bogaci chińscy inwestorzy wykupili europejskie kluby. Wszystko po to, aby budować pozycję Chin w światowym futbolu.

Jednak ta tendencja pomału dobiega końca. Chińskim władzom po prostu znudziła się piłka nożna. Uznały, że podbój piłkarskiego świata im się nie opłaca, a już szczególnie nieprzychylnie patrzą na przedsiębiorców, którzy skupili się na swojej europejskiej działalności. A takich przykładów jest sporo. Tym najgłośniejszym jest oczywiście Inter Mediolan, który należy do grupy Suning Holding, zarządzanej przez rodzinę miliarderów Zhang. Z kolei Grupa Renhe posiada większościowy pakiet udziałów w Reading FC.

Są też inni inwestorzy, którzy chcieli skupić się przede wszystkim na Europie, tacy jak Gao Jisheng w Southampton, Guo Guangchang w Wolverhampton Wanderers i Zhong Naixiong w Sochaux.

Odchodzenie od inwestowania w Europie, do którego gorąco zachęca (ujmując to eufemistycznie) Chińska Partia Komunistyczna, to proces, który już trwa od kilku lat. W 2017 roku było 20 europejskich klubów, należących do chińskich inwestorów, dziś jest ich zaledwie 10. Zaczęło się od Wanga Jianlina, który odsprzedał swoje udziały w Atlético Madryt. Nieco później Ye Jianming, założyciel CEFC China Energy, został zmuszony do sprzedaży Slavii Praga. Aktualnie znajduje się w więzieniu za swoją działalność gospodarczą.

- Jianming to nie jedyny taki przykład. Jack Ma [współzałożyciel Ali Baba Group] również zniknął na jakiś czas. To bardzo powszechny wzorzec. Jeśli państwu coś się nie spodoba, wkroczą. I bardzo często dana osoba znika na krótką chwilę. Później wraca i mówi:„ Popełniłem błąd, teraz już wiem co mam zrobić”. Warto też wspomnieć o Tonym Xia z Aston Villa. Zasadniczo próbował zdobyć przychylność rządu, angażując się w to, co uważał za akceptowalną zagraniczną inwestycję. Bezskutecznie. Xia odsprzedał swój większościowy udział w Aston Villa w 2018 roku – opowiada brytyjski ekonomista sportowy, Simon Chadwick, w „Deutsche Welle”.

Plan Chińskiej Partii Komunistycznej jest prosty – inwestorzy mają wrócić do Chin i skupić się na krajowym rynku. Chińskie władze są święcie przekonane, że Europejczycy wykorzystali gotowość Chińczyków do inwestowanie w ich kluby, nie oferując nic w zamian.

Krajowy rynek piłkarski także został mocno zdekomercjalizowany. Profesjonalne chińskie kluby musiały usunąć właścicieli z nazw klubów, w wyniku czego Jiangsu Suning został bezceremonialnie przemianowany na Jiangsu FC. Nic dziwnego, że ani trochę nie ucieszyło to właściciela Jiangsu, zarządzającego Suning Holding Group. Niedługo potem bogaty inwestor wycofał się z klubu, piłkarze przestali dostawać wynagrodzenia i finalnie zespół nie otrzymał licencji na grę w nowym sezonie.

Jiangsu zostało „poświęcone”, aby chiński rząd mógł pokazać wszystkim klubom, że nie ma żadnych świętych krów i nikt nie może funkcjonować w sposób, który jest niezgodny z aktualnymi wytycznymi partii.

MICHAŁ NIKLAS

Więcej na ten temat: Chiny Sponsoring