32-letni defensor stoi o krok od podjęcia najodważniejszej decyzji w karierze. Przez niemal dekadę godził się z rolą zmiennika Realu Madryt, który bardzo szanował swojego wychowanka. Nacho od samego początku cieszył się sympatią kibiców i wszystkich trenerów, podziwiających jego ciężką pracę i wszechstronność.
Pełnoprawny produkt cantery 14-krotnych triumfatorów Ligi Mistrzów nigdy nie narzekał na swoją sytuację i zawsze wkładał całe serce w reprezentowanie białego trykotu. Urodzony w Madrycie piłkarz potrafił z miejsca zastąpić ważną postać w składzie, grając często nie na swojej nominalnej pozycji. Dla Nacho nie miało to znaczenia. Lewa czy prawa obrona? I tam zapewniał duży spokój.
Taki piłkarz to skarb. Wiedzą o tym „Królewscy”, chcący kontynuować tę współpracę. 32-latek zapatruje się jednak na to inaczej.
22-krotny reprezentant kraju zdaje sobie sprawę, że nie ma szans na grę w pierwszym składzie. Po przyjściu Davida Alaby i Antonio Rüdigera częstotliwość jego występów drastycznie zmalała. Na przestrzeni bieżącej kampanii zgromadził łącznie 12 spotkań, co przełożyło się na nieco ponad 500 minut na boisku.
Hiszpan po raz pierwszy nie czuje się częścią drużyny, znajdując się na marginesie. Z tego powodu canterano madryckiej ekipy wstrzymał rozmowy w sprawie nowej umowy. Co więcej, wiele zapowiada, iż te nigdy nie zostaną wznowione.
32-latek zastanawia się nad nowym wyzwaniem. W jego stronę spoglądają ekipy z Hiszpanii, Włoch czy Stanów Zjednoczonych. „The Athletic” przekonuje, że doświadczony zawodnik nawiązał już kontakty z klubem z Major League Soccer, preferując właśnie kurs za Atlantyk.
Wiele wskazuje na to, iż piękna przygoda José Ignacio Fernándeza Iglesiasa na Estadio Santiago Bernabeu dobiega końca. „Nachito” jego gotowy.