Skrzydłowy jeszcze kilka dni temu był o krok od wyjazdu do Anglii, skąd pochodziło największe zainteresowanie jego osobą. 27-latek był na liście życzeń zarówno Arsenalu, jak i Tottenhamu Hotspur, lecz ostatecznie transfer do żadnego z tych klubów nie doszedł do skutku, gdyż weto miał postawić sam zawodnik.
To szybko postanowiła wykorzystać dyrekcja Bayernu Monachium, która wiedząc o planach pozbycia się piłkarza z Kraju Kawy przez Barcelonę, szybko skontaktowała się z Katalończykami i przeszła do działania. Według „Bilda” rozmowy osobiście pilotował Karl-Heinz Rummenigge, a więc prezes bawarskiego klubu.
W efekcie mistrzowie Niemiec dopięli swego, a Philippe Coutinho przybył już do Monachium, aby dokończyć całą operację ze swoim udziałem. Jak informuje powyższe źródło, „Gwiazda Południa” za wypożyczenie zapłaci „jedynie” 8,5 miliona euro, a nie jak wcześniej podawano 20 milionów. Tym samym nasi zachodni sąsiedzi pozyskują 55-krotnego reprezentanta Brazylii na preferencyjnych warunkach finansowych, co w dużej mierze mają zawdzięczać swojemu sternikowi.
Nie można jednak zapominać, że Bayern Monachium przez najbliższe 12 miesięcy będzie musiał pokrywać pełne wynagrodzenie zawodnika, które wynosi 12 milionów euro netto. Ponadto, w przypadku zdecydowania się na wykupienie, Bawarczycy zostaną zmuszenie do przelania na konto mistrzów Hiszpanii 120 milionów euro.
27-latek na Camp Nou przybył w styczniu 2018 roku. Wówczas na jego angaż wydano 145 milionów euro, co w opinii dyrekcji klubu nie było adekwatną kwotą do statystyk, jakie przez ten czas wykręcił skrzydłowy. W 76 spotkaniach wpisał się on na listę strzelców 21 razy, dokładając do tego wyniku 11 kluczowych podań.