Czesław Michniewicz po wywalczeniu awansu do fazy grupowej Ligi Europy. „Czasu na świętowanie nie ma”
2021-08-27 08:24:36; Aktualizacja: 3 lata temuTrener Czesław Michniewicz zabrał głos po odniesieniu zwycięstwa przez Legię Warszawa nad Slavią Praga (2:1) i tym samym wywalczeniu awansu do fazy grupowej Ligi Europy.
Mistrz Polski przystępował z dużymi nadziejami do starcia ze swoim czeskim odpowiednikiem i liczył, że przy dużym wsparciu kibiców sprawi niespodziankę w postaci pokonania faworyzowanej Slavii Praga oraz zamelduje się dzięki temu w fazie grupowej Ligi Europy.
Rewanżowy pojedynek z „Czerwono-Białymi” rozpoczął się bardzo dobrze dla gospodarzy, bo już w trzeciej minucie z boiska wyleciał Tomáš Holeš po brutalnym ataku na André Martinsie.
Ten fakt nie ułatwił jednak zadania Legii Warszawa, która kilka razy dała się zaskoczyć osłabionemu rywalowi i w efekcie schodziła na przerwę z niekorzystnym dla siebie rezultatem. Na szczęście po niej piłkarze „Wojskowych” prezentowali się lepiej i w regulaminowym czasie gry przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą trafień zanotowanych przez Mahira Emreliego.Popularne
Zadowolenia z takiego obrotu spraw na pomeczowej konferencji nie ukrywał Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec mistrza Polski zaznaczył jednocześnie, że jego podopieczni nie mają zbyt dużo czasu na świętowanie tego sukcesu, bo muszą skupić się już na nadchodzącym prestiżowym spotkaniu z Wisłą Kraków.
- Mówiłem swoim zawodnikom, że trzy godziny dnia nam pozostało i musimy zrobić wszystko, żeby dobrze go zapamiętać. Tak się stało. Nie było to łatwe, złożyło się na to wiele rzeczy. Zacząłbym od podziękowania za wspaniała atmosferę, która niosła się po stadionie. Mieliśmy lepsze i gorsze momenty, ale przez cały czas atmosfera na trybunach się nie zmieniła, nawet na sekundę - zaczął trener.
- Wiedzieliśmy, że tak klasowy przeciwnik, nawet grając w dziesiątkę, stworzy sobie kilka okazji. Najpierw fantastycznie jedną okazję wybronił Artur Boruc. Niestety, tego samego nie udało się zrobić tuż przed przerwą. Po zakończeniu pierwszej części gry powiedziałem zawodnikom, że niepotrzebnie zaczęliśmy reagować na to, co wydarzyło się na boisku, przez co zmieniliśmy nasz plan gry - kontynuował 51-latek.
- Wielu zawodników chciało rozstrzygnąć ten mecz i nie trzymało swojej pozycji. Stąd też wzięła się sytuacja bramkowa dla naszych rywali. Najpierw źle ustawił się Filip Mladenović, a następnie błąd popełnił Mahir Emreli. Skończyło się to bramką. Po przerwie wróciliśmy do tego, co sobie wcześniej ustaliliśmy. Podeszliśmy do tego meczu spokojnie, bo mieliśmy jeszcze dużo czasu - powiedział Michniewicz.
- Końcówka była nerwowa. Slavia przechodziła na coraz bardziej ofensywne ustawienie. Dopisało nam też trochę szczęścia, bo nasi rywale przestrzelili po rzucie rożnym. To wszystko doprowadziło nas do Ligi Europy. Chciałem pogratulować piłkarzom, ale też wszystkim ludziom pracującym dookoła klubu, których na co dzień nie widać. Wielkie gratulacje składam także kibicom. Przyjemnie grać w takiej atmosferze i w niej awansować do Ligi Europy. Czekamy na losowanie i zobaczymy, kogo przyniesie nam los - dodał szkoleniowiec Legii.
- Czasu na świętowanie nie ma. Osiągnęliśmy zamierzony cel. Przed nami mecz z Wisłą Kraków w niedzielę. Na tym teraz się skupiamy. Chcemy wygrać w Krakowie i taki mamy cel - zakończył opiekun „Wojskowych”.