Czesław Michniewicz z pierwszym wywiadem po powrocie z Kataru. „To było pięć minut i jedna rozmowa”
2022-12-08 09:03:08; Aktualizacja: 1 rok temuSelekcjoner Czesław Michniewicz wypowiedział się w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet o wypłacie rzekomego rządowego bonusu dla reprezentacji Polski po wyjściu z grupy na mundialu oraz o swojej niedalekiej przyszłości.
„Biało-Czerwoni” pożegnali się z marzeniami o wywalczeniu tytułu najlepszej ekipy globu na 1/8 finału, gdzie musieli uznać wyższość faworyzowanej Francji (1:3).
Reprezentacja Polski zaprezentowała się całkiem solidnie na tle „Trójkolorowych” i w ten sposób pokazała, że jest w stanie grać bardziej atrakcyjny dla oka futbol niż to miało miejsce w fazie grupowej.
W związku z tym można było w mijających dniach spodziewać się pojawienia dużej liczby informacji na temat kierunku, w którym powinna rozwijać się kadra w obliczu zbliżających eliminacji EURO 2024.Popularne
Ten proces został jednak zaburzony przez opublikowanie wieści na temat chęci premiera Mateusza Morawieckiego do wypłacenia piłkarzom oraz sztabowi premii opiewających na przynajmniej 30 milionów złotych.
Wokół tych doniesień powstało wiele różnych opisów całej sytuacji. Wśród nich znalazł się też taki, mówiący o powstaniu konfliktu wewnątrz zespołu o sposobie jej podzielenia.
Dziś wiemy już, że wypłaty żadnego bonusu nie będzie, ale mimo to selekcjoner Czesław Michniewicz wypowiedział się w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w Radiu Zet na ten temat, by uciąć wszelkiego typu medialne plotki odnośnie wystąpienia jakichkolwiek kłótni z tego tytułu.
- Spotkanie z panem premierem było w dniu wylotu do Kataru. 16 listopada graliśmy z Chile i 7 listopada około południa spotkaliśmy się na obiedzie z premierem. Rozmawiał ze wszystkimi, całą naszą delegacją – a trzeba podkreślić, że to było aż 65 osób - zaczął szkoleniowiec.
- To była taka luźna rozmowa. Pan premier przemieszczał się po sali, gdzie jedliśmy posiłki i przy każdym stoliku z kimś rozmawiał. Było dużo żartów. Przy niektórych stolikach pytali, w jakiej walucie ta premia, bo my zarabiamy w euro. Najważniejsze słowa wypowiedziane przez premiera mówiły o tym, że jeżeli osiągniemy wyjście z grupy, co po 36 latach będzie można uznać za mały sukces, to on pomyśli nad premią. I jeśli czas oraz obowiązki mu pozwolą, to postara się przylecieć na kolejny mecz już w fazie pucharowej. I wtedy będzie czas uściślić, co miał na myśli odnośnie do premii - kontynuował opiekun „Biało-Czerwonych”.
Mateusz Morawiecki nie znalazł ostatecznie czasu na pojawienie się w Katarze. Dlatego w reprezentacji Polski miała się odbyć krótka rozmowa na ten temat, która nie doprowadziła do powstania żadnego konfliktu, wbrew publikowanym ostatnio informacjom.
- Nie było żadnej kłótni. Byliśmy w Katarze prawie 20 dni. Na temat ewentualnej premii rozmawialiśmy pięć minut. Proszę zrozumieć, jaka to jest skala czasu. Rozmawiałem z Robertem Lewandowskim trzy, może cztery minuty przed odprawą. A ogólnie o całym temacie w wąskim gronie. Nie było różnicy zdań. Powiedziałem, że chciałbym, by ewentualna premia była uwzględniona dla wszystkich pracowników, którzy są z nami. Dla sztabu i tak dalej - przyznał Michniewicz.
- Po odprawie poprosiłem drużynę, żeby została na chwilę, aby zamknąć ten temat i do niego nie wracać. Oznajmiłem, że premier do nas nie doleci i, że on będzie o wszystkim decydował. To było pięć minut i jedna rozmowa. Nie było żadnej kłótni pomiędzy mną a drużyną. Atmosfera była w dalszym ciągu fantastyczna i na tym bazowaliśmy - zakończył wątek selekcjoner.
***
***
52-latek zapewnił jednocześnie, że nie planuje rezygnować z zajmowanego stanowiska i pragnie kontynuować pracę z kadrą, choć w tej kwestii decydujący głos będzie miał prezes Cezary Kulesza, z którym ma dobre relacje, mimo że niektórzy sugerują, że obaj panowie nie pałają do siebie sympatią.
- Nie zamierzam rezygnować, bo uważam, że wykonałam powierzone mi zadania. Oczywiście pod względem zdobytych punktów czy stylu zawsze może być lepiej, ale jak się popatrzy, jak ta reprezentacja się tworzy, to ona może bardzo fajnie funkcjonować - stwierdził Michniewicz.
- Do 30 grudnia jestem pracownikiem PZPN-u. Co zrobi prezes Kulesza, to zobaczymy. Nikt tego nie wie, łącznie ze mną. Nie wywieram na nim presji. Mówienie, że między nami jest konflikt, to manipulacja i nieprawda. Cały czas jestem z nim w kontakcie. Prezesowi nie jest łatwo, ale cały czas mnie wspiera, cały czas jest po mojej stronie. Być może ktoś by chciał, żebyśmy się pokłócili, ale tak nie jest - dodał opiekun kadry.
***
Reprezentacja Polski: Czesław Michniewicz coraz bliżej odejścia z kadry