Częstochowski dziennikarz wskazuje problemy Rakowa
2024-05-25 13:21:25; Aktualizacja: 6 miesięcy temuW ostatniej kolejce walczący o mistrzostwo Śląsk Wrocław zmierzy się na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. Michał Hyra, dziennikarz z częstochowskiego oddziału „Gazety Wyborczej” opowiedział w rozmowie z wrocławianami o słabościach Rakowa.
Śląsk Wrocław sensacyjnie do końca rozgrywek walczy o mistrzostwo Polski. Ekipa Jacka Magiery ma przed ostatnią kolejką tyle samo punktów co Jagiellonia Białystok, jednak białostoczanie dysponują lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. Z tego względu „Wojskowi” do zwycięstwa w lidze muszą wygrać, a Jagiellonia nie może zdobyć trzech punktów. Oczywiście przy remisie ]mistrzostwo nadal może wylądować we Wrocławiu, ale wtedy „Duma Podlasia” musiałaby przegrać u siebie z Wartą Poznań.
Przeciwnicy Śląska w tym sezonie zawodzą do tego stopnia, że wiemy już, że po sezonie Dawid Szwarga nie będzie już trenerem ekipy mistrza Polski. O słabości „Medalików” Śląsk Wrocław zapytał częstochowskiego dziennikarza „Gazety Wyborczej” - Michała Hyrę.
- Wydaje mi się, że nie zagrało coś na linii trener-zawodnicy. Pierwsza połowa sezonu była bardzo dobra. Raków był do końca w grze o fazę grupową Ligi Mistrzów. W meczach z Kopenhagą pokazał fajną piłkę i każdy w Częstochowie czuł niedosyt. W Lidze Europy było czwarte miejsce, ale do ostatniej kolejki drużyna była w grze o awans. Sytuacja ligowa też źle nie wyglądała, biorąc pod uwagę grę co trzy dni. To była pierwsza taka przygoda w historii. Częstochowianie do końca rundy jesiennej rozegrali tyle meczów, ile mają zespoły w lidze przez cały sezon. W przerwie wydawało się, że wiosną będzie jeszcze lepiej, ale kończy się rozczarowaniem - stwierdził Hyra.Popularne
- Na pewno przeciwnicy znaleźli sposób na Raków. Okazało się, że jeśli ustawi się nisko obronę, to Raków ma problemy i musi narażać się na kontry. Było widać brak Iviego Lopeza, który przy takiej grze przeciwnika potrafił zrobić różnicę podaniem otwierającym drogę do bramki. Moja prywatna opinia jest taka, że gdy nie szło, to zaczęto szukać winnych w drużynie. Trenerowi trochę szatnia się rozjechała. Widać to po ostatnich meczach, bo zawodnicy wyglądają na naprawdę zrezygnowanych.
- Może nie było to zaplanowane, ale jest to odpowiedź na to, co prezentują zawodnicy na boisku. Zawodnicy wiedzą, że przychodzi Marek Papszun i będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Ten trener słynie z tego, że dla niego nie istnieje coś takiego jak odpuszczenie jakiegokolwiek meczu. Moim zdaniem dla Śląska jest to bardzo zła wiadomość. Uważam, że Raków da sobie 110 procent - odparł zapytany o moment ogłoszenia powrotu Marka Papszuna.
Raków zajmuje szóste miejsce i nie ma już szans na europejskie puchary. Co najwyżej może zająć czwarte miejsce, ale może również spaść na siódmą lokatę. W porównaniu do poprzedniego sezonu, w którym częstochowianie byli bardzo mocnym mistrzem Polski, jest to duże rozczarowanie.