Czy ich jeszcze pamiętasz? cz.2.: Wisła Kraków
2011-05-02 20:34:38; Aktualizacja: 13 lat temu"Czy ich jeszcze pamiętasz?", czyli cykl artykułów wspominających różnych dziwnych zawodników, których kiedyś sprowadzono do znanych klubów, i pokazujących, jak potoczyły się ich losy po transferze z Polski. (...)
Wyn Belotte - trafiając do Polski pochodzący z Wysp Karaibskich (a konkretniej - z Haiti) Kanadyjczyk kreowany był na spory talent. Młodzian udzielał wywiadów, w których opowiadał o przyszłych strzelanych bramkach i wielkiej karierze. Nic z planów wówczas 19-letniego napastnika nie wyszło. Po odejściu z Wisły nie udało mu się wywalczyć miejsca w kadrze Montreal Impact i zahaczył się w Toronto Lynx. To byłoby tyle, dalej to już to totalna amatorka. W niektórych źródłach pojawia się jako jego klub Phillip's Bakery FC, ale to tylko taki żart kanadyjskich kibiców z niewątpliwie zmarnowanego talentu zawodnika. Na szczęście Belotte zanotował również ciekawy epizod w swojej karierze. "The QCSL Indoor World Cup Soccer League" (chcecie się dowiedzieć więcej? Oficjalna strona internetowa tych rozgrywek: http://www.qcslworldcup.com/about.php) to taka amatorska liga w Quebecu, rozgrywana na dziwnym halowym boisku, mająca przypominać Mistrzostwa Świata, dlatego też grają tam zespoły narodowe. I w takiej właśnie reprezentacji zagrała była-przyszła gwiazda Wisły Kraków. Obecnie 27-latek gra sobie w dalszym ciągu amatorsko, najczęściej na hali. Najgorsze w jego przypadku jest to, że naprawdę zapowiadał się dobrze. Wybrano go najlepszym piłkarzem Mistrzostw strefy CONCACAF do lat 17, potem reprezentował Kanadę na Mistrzostwach Świata do lat 20. Niestety, Belotte nie należał do tytanów pracy, i zamiast kariery w barwach Wiśle, nie doczekał się ani jednego występu w profesjonalnej piłce. Bo wymieniane wyżej kanadyjskie kluby to w najlepszym przypadku poziom semiprofesjonalny.
Roberto Edno Cunha, Edno - rocznik 1983, w Wiśle w 2004 roku, zagadką jest dlaczego ten Brazylijczyk zupełnie nie sprawdził się w Europie (znajdował się także w kadrze PSV Eindhoven i Viktorii Pilzno). Może nie służył mu klimat, nie przepadał za metodami treningowymi, walka fizyczna nie była jego domeną. W każdym razie sprowadzony przez Wisłę w 2004 roku zaliczył w niej zaledwie 4 występy. Coś z nim jednak było nie tak, jeśli potem przez trzy lata nie mógł osiągnąć zawodowej stabilizacji. Zmieniał kluby jak rękawiczki, aż w sezonie 2007/2008 wywalczył miejsce w składzie Atlético Paranaense. Ale też na krótko i zaraz się go pozbyto. Pierwszym klubem, w którym mu tak naprawdę wyszło od początku do końca, była Portuguesa, beniaminek brazylijskiej Serie A w sezonie 2008/2009. Zespołu nie zdołał z kolegami utrzymać w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale otrzymał propozycje od już naprawdę dobrych klubów. Kupiło go Corinthians, niedługo potem wypożyczyło do Botafogo, z którym wywalczył pierwszy tytuł od 2004 roku - mistrzostwo stanu Carioca. Aktualnie powrócił do Corinthians i walczy o miejsce w składzie.
Temple Omeonu - Henryk Kasperczak wymyślił sobie, że czarnoskórzy zawodnicy będą stanowili siłę napędową jego zespołu, jednak nie każdy z ówczesnych transferów sprawdził się równie dobrze jak Kalu Uche (dzisiaj gra w hiszpańskiej Almerii). Jednym z największych niewypałów było sprowadzenie tego rosłego (187 centymetrów) Nigeryjczyka, którego nieskuteczność nie pasowało nawet, gdyby jego nominalną pozycją była obrona, a grał przecież w ataku. W sezonie 2005/2006 udało się jego agentowi oszukać jeszcze działaczy GKS-u Bełchatów, z którego niedługo potem odszedł do szwedzkiej Husqvarny. W Szwecji 28-letni dzisiaj zawodnik postanowił osiedlić się na stałe, jednak ze względu na umiejętności kluby zmienia jak rękawiczki. Po Husqvarnie przyszedł czas na Karlskrone, potem chwila amatorskiego kopania, następnie zatrudniono go w FC Rosengård, czyli trzeciej lidze szwedzkiej. Przynajmniej może się pochwalić, że gra w klubie, w którym wychowywał się Zlatan Ibrahimović ...
AUTOR: PAWEŁ MACHITKO