Dariusz Mioduski: Przepraszam za miejsce w tabeli. Przyczyn obecnego kryzysu jest kilka...
2021-11-25 22:15:21; Aktualizacja: 2 lata temuLegia Warszawa przegrała cztery ostatnie spotkania, a dzisiaj mierzy się z Leicester City. Z tej okazji wywiadu udzielił Dariusz Mioduski. Prezes klubu głęboko przeanalizował kryzys, w jakim znalazł się zespół.
„Wojskowi”, nie licząc zwycięstwa nad Świtem Skolwin w Pucharze Polski, nie wygrali od 30 września. W międzyczasie pracę stracił Czesław Michniewicz i jak zapewnia Dariusz Mioduski, była to słuszna decyzja, nawet w perspektywie długofalowej.
– W ostatnich latach dokonywaliśmy częstych zmian na pozycji trenera. Można stwierdzić, że potencjalnym błędem, który biorę na klatę, było zatrudnianie trenerów przede wszystkim pod wynik, pod presją czasu, pod presją mediów i różnego typu ekspertów. Podejmowaliśmy takie decyzje, bo zawsze najważniejsze było zdobycie mistrzostwa Polski i zazwyczaj ten cel osiągaliśmy. I choć zatrudniani trenerzy gwarantowali nam krótkotrwały sukces, w dłuższej perspektywie drużyna się nie rozwijała. I tak też było przy trenerze Michniewiczu, który miał przecież odpowiedni warsztat i doświadczenie. Rozmawialiśmy z trenerem regularnie, przekazywałem swoje uwagi i sugestie, bo wszyscy widzieliśmy, co się dzieje, że nie idziemy we właściwym kierunku. Sam trener przyznawał, że dostał bardzo dużo czasu na wyjście z kryzysu, ale to nie przynosiło efektu – rozpoczął w rozmowie z klubowymi mediami.
Prezes klubu zdiagnozował problem i opowiedział o planie jego naprawy.Popularne
– Zacznijmy od najważniejszego. Przepraszam za to miejsce w tabeli, na którym jesteśmy. Ta sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca. Rozumiem gorycz kibiców. Też czuję gniew i wiem, że sytuacja wymaga nie tylko diagnozy, ale zdecydowanych działań, które podejmujemy. (…) Przyczyn obecnego kryzysu jest kilka. Dostrzegałam zastój w rozwoju drużyny już od meczu z Pogonią w poprzednim sezonie – stwierdził.
– Najważniejsza z nich, to nieodpowiednie przygotowanie do sezonu oraz nieodpowiednie przygotowanie fizyczne i mentalne do rywalizacji na trzech frontach. Wpadliśmy też w poczucie samozadowolenia – dodał.
– Po awansie do Ligi Europy UEFA wszystkim wydawało się, że liga wygra się sama. Tymczasem każda kolejna porażka powodowała, że wpadliśmy w swego rodzaju „korkociąg”. Wszystkim nam towarzyszy coraz większe napięcie i presja, co jest zrozumiałe, ale musimy sobie z tym poradzić. Natomiast szukając głębszych przyczyn, z pewnością widzimy, że krótkotrwałe nastawienie na wynik w dłuższej perspektywie powoduje zbytnie rozluźnienie po osiągnięciu celu, jakim były mistrzostwa Polski czy awans do europejskich pucharów – kontynuował.
– Szczególnie w momentach sukcesu potrzeba więcej pracy, pokory i jeszcze raz pokory. To ma być motywacja do dalszej pracy, poczucie, że jesteśmy na początku drogi rozwoju, a nie osiadania na laurach po jednym czy drugim mistrzostwie – zakończył.
Pomóc ma nowy trener. Wydaje się, że prędzej czy później będzie nim Marek Papszun.
– Dlatego potrzebujemy takiego szkoleniowca jak trener Papszun. Na takiego jesteśmy gotowi poczekać. Wynik będzie zawsze priorytetem, ale dokręcamy śrubę, jeżeli chodzi o wewnętrzne zasady i nie będziemy już tego poluzowywać, na co błędnie się wcześniej godziliśmy, lub nie egzekwowaliśmy od trenerów. Jest to też jedno z głównych kryteriów przy wyborze docelowego szkoleniowca i ludzi, którzy z nim pracują. Zawodnicy mają w Legii fantastyczne możliwości rozwoju. Jeśli chcą zrobić prawdziwe kariery, muszą to zrozumieć. W innym wypadku rozpłyną się w szarzyźnie, a u nas nie ma miejsca na przeciętniactwo – zaznaczył.
Mimo nienajlepszej sytuacji drużyny, 57-latek wierzy, ze zespół zdoła się podnieść, pozostanie w Ekstraklasie i awansuje do fazy pucharowej Ligi Europy.
– Widziałem, że ten zespół stać było na ogranie Bodo/Glimt, Slavii Praga, Spartaka czy Leicester. Mam bardzo wysokie wymagania przede wszystkim wobec graczy z największym doświadczeniem, którzy powinni w trudnym okresie brać na siebie odpowiedzialność. Mamy w drużynie etatowych reprezentantów swoich krajów, mamy znających ligę jak własną kieszeń Polaków. Swoją siłę muszą pokazać w szatni i na boisku, a nie przed kamerami telewizyjnymi. Każdy powinien zacząć poprawę od siebie, od przemyślenia swojego podejścia, zaangażowania. W Legii nie będzie świętych krów, chcę to jasno powiedzieć. Gra tutaj ma być zaszczytem, a nie odcinaniem kuponów. Dlatego to cały zespół musi się teraz podnieść – rzekł.
– Sezon nie jest stracony. Oczywiście w obecnej sytuacji stabilizacja w lidze będzie priorytetem, ale dalej walczymy o grę w Europie na wiosnę, będziemy się bić o Puchar Polski. Żeby wyjść z kryzysu i wrócić jak najszybciej na swoje miejsce, musimy odbudować etos ciężkiej, mądrej pracy, nie szukać wymówek. Sukces nie może nas więcej uśpić, to chyba obecnie najbardziej wymowna dla nas lekcja. Można powiedzieć, że przechodzimy terapię wstrząsową. Dla nas wszystkich jest ona bardzo bolesna, ale wyjdziemy z tego – zapewnił.
Na koniec Mioduski wystosował swego rodzaju apel.
– Nikt nie zamierza uciekać od odpowiedzialności, na czele ze mną. Zawsze oczekujemy sukcesów. Zawsze chcemy widzieć maksymalne zaangażowanie i to jak nasz klub wygrywa. Przeżywać takie chwile jak podczas meczu z Leicester na naszym stadionie. Świętować sukces z absolutnie fenomenalnym dopingiem naszych Kibiców. Wiem, że wszyscy, którzy kochają Legię, przeżywają mocno naszą obecną sytuację. (…) Przypomnę tylko, ile boisk treningowych miała Legia, jak wyglądał klub kilka lat temu, znakomitego zaplecza, jakim jest obecnie LTC. Łatwo rozporządzać cudzymi pieniędzmi. Wszystkich moich krytyków zachęcam do zainwestowania swoich pieniędzy w piłkę nożną. Tak, mamy poważny kryzys sportowy, ale z niego wyjdziemy. To okres przejściowy, który chcemy jak najmądrzej wykorzystać, tak, aby już więcej takie problemy się nie powtarzały. Jest to wyzwanie, z którym sobie poradzimy. (…) Zapewniam, że najbliższe miesiące będą dla mnie i pionu sportowego niezwykle pracowite. Oczekuję od drużyny walki, determinacji, udowodnienia swoich umiejętności i zwycięstwa, które da pozytywny impuls na końcówkę rundy. Mogę tylko poprosić o wsparcie w meczu z Jagiellonią. Nigdy nie przestajemy być kibicami Legii, ale mam nadzieję, że już niedługo wrócą powody do poczucia dumy z kibicowania Legii – powiedział.
Legia Warszawa obecnie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy.
***
Dariusz Mioduski potwierdził: Legia Warszawa chce Marka Papszuna