Dekada od śmierci Fehéra
2014-01-25 14:10:43; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Dokładnie dziś mija dziesięć lat od tragicznej śmierci Węgra Miklósa Fehéra.
Do dramatycznej sytuacji doszło już w doliczonym czasie gry wyjazdowego spotkania jego Benfiki Lizbona z Vitórią Guimarães 25 stycznia 2004 roku, w ramach rozgrywek ligi portugalskiej. Co ciekawe, 25-letni wówczas Feher na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie, zaliczając asystę, przy wydawałoby się, zwycięskiej bramce jego ekipy. Po otrzymaniu żółtej kartki od sędziego zawodów z powodu przedłużania wznowienia gry, zdążył się jeszcze uśmiechnąć, po czym bezwładnie padł na murawę.
Widząc to, jego koledzy z zespołu, jak i zawodnicy rywali, natychmiastowo wezwali do pomocy medyków. Tym nie udało się obudzić nieprzytomnego Węgra, więc podjęto bezzwłoczną decyzję o przewiezieniu napastnika "Orłów z Lizbony" do szpitala, gdzie niestety, mimo wszelkich prób lekarzy, nie udało się uratować życia piłkarza. Dwie godziny później oficjalnie potwierdzono, że przyczyną śmierci było zatrzymanie akcji serca.
To wydarzenie było ogromnym wstrząsem dla całego środowiska piłkarskiego. Tylko trochę ponad pół roku wcześniej, w podobnym przypadku, życie stracił Kameruńczyk Marc Vivien - Foe.
- Oczywiście, zszokowało nas wszystkich to, że dwójka świetnych graczy może odejść od nas tak szybko - mówi dla portalu FIFA.com główny lekarz światowej federacji futbolu profesor Jiri Dvorak.
Śmierć Fehera była jednak początkiem wprowadzania nowych standardów, które miały na celu eliminację podobnych wydarzeń w przyszłości.
- To wymogło działania z naszej strony - kontynuuje Dvorak.
Postanowiono, że wszyscy piłkarze grający na poziomie zawodowym lub półprofesjonalnym, muszą przechodzić regularne badania lekarskie, w tym kontrolę pracy serca. Ponadto, stało się obowiązkowe, że w turniejach FIFA i w ich meczach kwalifikacyjnych, defibrylator będzie obecny na boisku, dostępny do natychmiastowego zastosowania w takich sytuacjach.
Niestety, Feherowi nie było dane doczekać tej chwili. Szybko po jego śmierci Benfica zastrzegła, noszony przez Węgra na koszulce, numer 29. W późniejszym czasie kibice portugalskiej drużyny dokonywali wielu gestów pamięci, dowodząc, że pamięć o zmarłym Feherze jest wciąż żywa.
Autor: Jakub Kulczycki