Dlaczego zawsze on? Niemcy na kolanach - Euro 2012, dzień 19

2012-06-29 00:11:15; Aktualizacja: 11 lat temu
Dlaczego zawsze on? Niemcy na kolanach - Euro 2012, dzień 19 Fot. Transfery.info
Źródło: transfery.info

Fenomenalni Włosi jadą do Kijowa. Niemcy, którzy już chyba w głowach rozgrywali kolejny pojedynek z Hiszpanią, do domu. Błysk geniuszu Balotelliego, kolejny wielki mecz Pirlo i bezbarwna Die Mannschaft, oto przedostatnie spotkanie Euro 2012.

Któż by się tego spodziewał? Z jednej strony Włosi, których występ na Mistrzostwach Europy znalazł się nawet na chwilę pod znakiem zapytania ze względu na aferę korupcyjną, która rozgorzała w kraju tuż przed rozpoczęciem turnieju. Z drugiej perfekcyjni Niemcy, doskonale zorganizowani pod każdym względem, podbudowani dodatkowo kompletem punktów, ugranym w "grupie śmierci" i ćwierćfinałowym spacerkiem z Grekami. Wydawało się, że wszystko wskazuje na sukces naszych zachodnich sąsiadów, jednak stało się inaczej. Włosi rozegrali perfekcyjne spotkanie, nie zważając na żadne przeciwności losu.

Odpalił dynamit Balotelli. Piłkarz na tyle nieobliczalny, że aż wspominanie o jego nieobliczalności staje się nudne. Dziś był genialny. Widać było, że jest w stu procentach skoncentrowany na grze i na sukcesie drużyny. Nie było obrażania się, niepotrzebnych gestów. Była radość po strzelanych bramkach. Ale przede wszystkim był kunszt piłkarski. Zawodnik Manchesteru City nie przegrał w tym meczu chyba żadnego pojedynku jeden na jeden. Przetrzymywał piłkę na połowie rywala, dawał się faulować i, co najważniejsze, strzelił dwa gole.

No i właśnie, wspominając o bramkach Balotelliego, należy zacząć krytykować Niemców. Przede wszystkim, obydwa gole dla Włochów padły po fatalnych błędach defensywy. Najpierw Cassano zdołał ograć dwóch obrońców i dośrodkować na głowę Super Mario, kiepsko krytego przez Badstubera. Potem Lahm złamał linię spalonego i Balotelli omal nie przebił siatki. W drugiej połowie każdy kontratak Squadra Azzurra był dużo groźniejszy niż misternie budowane ataki pozycyjne Niemców, ze względu na ich nieporadność w obronie. Do tej pory sporo mówilo się o tym, że Boateng odstaje od reszty kolegów, ale dzisiaj problemem była postawa całej linii defensywy.

Trenerski nos zawiódł Joachima Loewa. Manewr z Tonim Kroosem w wyjściowej jedenastce okazał się chybiony. Zmiany też za wiele jakości do gry Niemców nie wniosły. Jedynie Marco Reus starał się coś pokazać, przeprowadził kilka ciekawych akcji, ale był nieskuteczny. Zabrakło dobrej gry napastników. Tak naprawdę ciężko wskazać zawodnika reprezentacji Niemiec, który w tym meczu nie zawiódł.

Jeśli zaś chodzi o Włochów, nie ma do kogo się przyczepić. Znów genialny był Andrea Pirlo. Kontrolował każdą akcję, nie tracił w ogóle piłek. Jego zwody wyglądają jakby były totalnie pozbawione tempa, a jednak nikt nie potrafi ich rozgryźć. Bardzo pozytywnie zaskoczył Balzaretti, który z konieczności zagrał na prawej stronie defensywy i aż do 92. minuty nie popełniał błędów. Dobry występ zanotowała też para stoperów Barzagli i Bonucci (czy jak kto woli Barzaletti i Banucci).

Pomijając pierwsze 20 minut, Włosi byli zdecydowanie lepsi w tym spotkaniu, przewyższali Niemców w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Czeka ich teraz drugie na tym turnieju spotkanie z Hiszpanią. Czy mogą ich pokonać? Mogą. Pokazali już, że akutalnych mistrzów świata i Europy się nie boją. Są na fali wznoszącej, w półfinalach zaprezentowali się lepiej niż La Roja. A Hiszpanie mimo wszystko wyglądają na troszkę wypalonych. Jeśli Balotelliemu będzie się chciało biegać, wszystko jest możliwe.  

Więcej na ten temat: Włochy Niemcy Euro 2012