Droga do madryckiego finału w Mediolanie
2016-05-05 15:25:44; Aktualizacja: 8 lat temuJak przebiegała droga obu finalistów w drodze do finału Ligi Mistrzów, który odbędzie się już 28 maja na San Siro?
Patrząc powierzchownie, można przyznać, że dużo bardziej efektownie w obecnym sezonie wygląda przygoda w tych rozgrywkach Realu Madryt. "Królewscy" dotąd przegrali w tych rozgrywkach zaledwie raz - 6 kwietnia na Volkswagen Arena w spotkaniu z Wolfsburgiem, kiedy to "Wilki" wygrały 2:0. W rewanżu podopiecznym Zinédine Zidane'a udało się jednak pokonać rywala z Bundesligi 3:0 i awansować do ćwierćfinału.
Gdyby mecz finałowy odbywał się na Estadio Santiago Bernabéu, byłoby niemal pewne, że Atlético mogłoby wygrać jedynie po ewentualnej dogrywce czy też karnych. Real w tej edycji Ligi Mistrzów gola u siebie jeszcze nie stracił, a jego bilans bramkowy wynosi 19:0! Ogólnie rzecz biorąc, "Los Blancos" tylko trzykrotnie nie schodzili w Lidze Mistrzów dotąd zwycięscy - pierwszym grupowym starciu z PSG, wspomnianym meczu w Wolfsburgu i wyjazdowym spotkaniu z Manchesterem City.
Popularne
Inną drogą obrał Diego Simeone i jego "Rojiblancos". Zespół z Estadio Vicente Calderón zaliczyli nawet dwie wpadki: 30 września w domowym meczu z Benficą (1:2) i wyjazdowym pojedynku z FK Astana (0:0). Koniec końców zespół dowodzony przez argentyńskiego szkoleniowca podobnie jak Real zdołał wyjść ze swojej grupy z pierwszego miejsca, co teoretycznie dawało w 1/8 finału możliwość gry ze słabszym przeciwnikiem.
Dla obu madryckich klubów to właśnie 1/8 była chyba jednak najcięższa. Atlético przebrnęło ją podobnie jak zresztą rok wcześniej dopiero po rzutach karnych. PSV Eindhoven okazało się chyba jednym z najtrudniejszych przeciwników za kadencji Simeone w Madrycie. Ekipa Cocu była bowiem tak samo jak "Atleti" kapitalnie zorganizowana w tyłach, dzięki czemu przez 180 minut żaden z bramkarzy nie musiał wyciągać piłki z siatki.
Jeśli już o golkiperach mowa, to oba kluby dysponują w obecnym sezonie świetnymi zawodnikami na tej pozycji. Zarówno Keylor Navas jak i Jan Oblak to piłkarze, którzy niejednokrotnie ratowali już swoje zespołu w tych rozgrywkach, czy to w LM, czy Primera División. Warto też przy tej okazji wspomnieć, że w razie ich kontuzji zmiennicy Kiko Casilla oraz Miguel Ángel Moyà wcale nie muszą okazać się słabsi od swoich kolegów.
Od finału z Lizbonie w 2014 roku wydawało się, że Real jednak zdominuje swojego rywala zza miedzy. Nic bardziej mylnego! Co pokazuje powyższa statystyka, w dziesięciu spotkaniach, które pomiędzy tymi dwoma klubami od tamtego czasu zostały rozegrane, "Królewscy" triumfowali tylko raz! Miało to miejsce rok temu w... rewanżowym ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Co warte dostrzeżenia, Real zwycięskiego gola trafił wówczas za sprawą Javiera Hernándeza dopiero w 88. minucie.
Patrząc na suche liczby w samej Lidze Mistrzów, to Real powinien czuć się faworytem. Bilans 9 wygranych - 2 remisy - 1 porażka, gole 29:5 przy równie dobrych osiągnięciach Atlético (6-3-3, 17:6) i tak robi wrażenie. Ostatnie Derby Madrytu pokazały jednak, że "Rojiblancos" nie boją się już "Los Blancos". I są gotowi, by w Mediolanie znowu udowodnić, że duopol w hiszpańskim futbolu to już przeszłość.