Podopieczni Xaviego w niedzielny wieczór na San Memés pojechali z dwoma życzeniami: odegrania się rywalowi za porażkę w ćwierćfinale Pucharu Hiszpanii oraz nadrobienia dystansu w wyścigu o tytuł mistrza kraju.
Real Madryt, lider tabeli, zremisował w kontrowersyjnych okolicznościach z Valencią, podczas gdy Girona przegrała z RCD Mallorca.
Do przerwy „Blaugrana” nie wywiązała się z zadania. Co gorsza, zespół tracący na ten moment osiem punktów do „Królewskich” został osłabiony w środku pola.
Najpierw Xavi z przymusu musiał zdjąć z boiska Frenkie'ego de Jonga, który w walce o piłce w powietrzu pechowo upadł na murawę, uszkadzając kostkę. Holender nie był w stanie opuścić murawy o własnych siłach. Potrzebna była interwencja lekarzy i wozu medycznego.
W 26. minucie lukę wypełnił Fermín López. Zejście byłego gracza Ajaksu Amsterdam to niejedyna pechowa wiadomość dla „Dumy Katalonii”.
Na parę minut przed gwizdkiem sygnalizującym kwadrans odpoczynku uraz bez kontaktu z rywalem odniósł Pedri. W miejsce 18-krotnego reprezentanta „La Furia Rojy” zameldował się Lamine Yamal.
To poważny sygnał ostrzegawczy nie tylko w wyścigu o koronę na krajowym podwórku, ale także przed rewanżem 1/8 finału Ligi Mistrzów z Napoli, który już 12 marca.
Wystarczy wspomnieć, że do końca sezonu z powodu zerwanych więzadeł drużyna nie może liczyć na Gaviego.
Trudno prognozować, jak długa absencja czeka De Jonga i Pedriego. Dokładne badania zostaną przeprowadzone dzień po spotkaniu w Bilbao.
Przed wznowieniem drugiej części gry na tablicy wyników widnieje bezbramkowy remis.