Emocjonalny Schmeichel. „Zapamiętam to do końca życia”
2018-11-05 08:46:51; Aktualizacja: 6 lat temuKasper Schmeichel wspomina moment śmierci Vichaia Srivaddhanaprabhy.
W ciągu ośmiu lat w roli właściciela Leicester City Tajlandczyk zaskarbił sobie wielkie uczucie wśród wielu pracowników klubu. Szczególną sympatią obdarzył go bramkarz Kasper Schmeichel, który był zaprzyjaźniony z miliarderem. Duńczyk bardzo emocjonalnie podchodzi do śmierci szefa. Był ostatnim z piłkarzy, który widział go żywego.
- Byłem na boisku i pomachałem mu na do widzenia, później widziałem jak to wszystko się wydarzyło - wyznał golkiper. O samym momencie katastrofy nie chciał mówić, ale przyznaje, że ten widok zostanie z nim do końca życia.
- Niestety, to jest coś, co zostanie w mojej pamięci na zawsze. To nie jest dobre wspomnienie, ale klub był wspaniały i każdy otrzymał wymagane wsparcie. Też mogłem z kimś porozmawiać.Popularne
Ze względu na tragedię przełożono niektóre mecze Leicester, ale drużyna wróciła na boisko na pojedynek z Cardiff. Wygrywając 1:0 przerwała serię trzech spotkań bez zwycięstwa. Przed starciem menedżer Claude Puel uznał, że nie będzie nikogo zmuszał do występu czy nawet treningu, ale Schmeichel twierdzi, że nie było mowy o taryfie ulgowej.
- Mogliśmy nie grać? Zostaliśmy tutaj sprowadzeni przez tego człowieka, by wykonać swoją pracę, chcieliśmy dalej to robić, dla niego. Jasne, nie brakowało emocji, ale to nie znaczy, że to coś złego. Daje ci to pewną moc. To był emocjonujący dzień, lecz nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mógłbym nie zagrać.
- Tuż przed meczem? Wes Morgan coś powiedział, ja coś powiedziałem, wszyscy chcieli mówić, bo ten człowiek znaczył dla nas tak wiele. Nie potrzebowaliśmy planu meczowego czy taktyki, musieliśmy tylko kontrolować emocje. Było trudno, ale myślę, że daliśmy radę. Chcieliśmy tylko trzymać się razem i jak zawsze być rodziną. Mówiliśmy sobie jak bardzo jesteśmy dumni z tego, że tu jesteśmy, że uczyniono nas częścią tego, co zbudował Vichai.