Poza tym, że od momentu narodzin Haaland parę lat uchował się na Wyspach Brytyjskich, nie było trwalszych więzi. Piłkarz Manchesteru City większą część dzieciństwa spędził w Norwegii. Tam się wychowywał, dorastał, jak i przygotowywał się do wejścia w profesjonalny świat futbolu.
Środkowy napastnik po raz pierwszy w narodowych barwach „Lwów” zaprezentował się w drużynie U-15. Później regularnie przeskakiwał na coraz to dojrzalszy szczebel wiekowy, aż w końcu, jako 19-latek, zadebiutował w seniorskiej reprezentacji.
Od 5 września 2019 roku, czyli debiutanckiego występu w eliminacjach do Mistrzostw Europy przeciwko Malcie, Haaland może poszczycić się znakomitym dorobkiem indywidualnym. W 23 rozegranych spotkaniach strzelił dla Norwegii aż 21 goli. Do miana najlepszego zdobywcy bramek wszech czasów brakuje mu już tylko 13 trafień.
– W Anglii mieszkałem tylko przez trzy i pół roku. Przez bardzo długi czas żyłem w Norwegii, więc naturalnym było dla mnie, aby reprezentować ten kraj – wyjaśnił lider klasyfikacji strzelców Premier League.
– Nie wiadomo co by było, gdyby mój ojciec grał dłużej w Anglii lub coś w tym stylu. Może wtedy byłbym Anglikiem... nie wiem. Tak czy inaczej, jestem dumnym Norwegiem – dodał.
Przez długi czas rodzice Erlinga Haalanda mieszkali w Leeds ze względu na karierę jego ojca. Krótko przed tym, jak syn przyszedł na świat Alf-Inge Haaland przeniósł się w ramach transferu z ekipy „Pawi” do Manchesteru City. Tam jako defensywny pomocnik pograł przez trzy sezony, po czym przez problemy ze zdrowiem zakończył karierę i wrócił z rodziną do ojczyzny.
Haaland „Junior” na Wyspach radzi sobie bardzo dobrze. 23 trafienia i trzy asysty w zaledwie 17 występach to jego aktualny dorobek w debiutanckiej kampanii dla „The Citizens”.