Kibice oraz ekspercie spodziewali się, że nasz zespół zacznie zawody z dwójką napastników, a obok Roberta Lewandowskiego zagra Jakub Świerczok. Paulo Sousa zdecydował się jednak na inny wariant, stawiając na zagęszczenie w środku pola. Skorzystał na tym Karol Linetty, który chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy wpisał się na listę strzelców.
Choć zaczęliśmy zdecydowanie nie najgorzej, to w dalszej części pierwszej odsłony gry nie prezentowaliśmy się najlepiej. Nasze mankamenty szybko odkryli Słowacy i je wykorzystali.
– Porażka? Przespaliśmy pierwszą połowę. Nie graliśmy tak, jak powinniśmy. Drugą połowę zaczęliśmy mocno, agresywnie. Tak to powinno od samego początku wyglądać – wyznał.
– Niestety ten wieczór na pewno jest bardzo gorzki, ale nie możemy się załamać. Zostały nam dwa mecze. Wiemy, że z Hiszpanią będzie ciężko, ale wszystko jest możliwe – oświadczył.
– Walczymy do końca, nie poddajemy się – zapewnił.
– Zespół jest mocny, każdy ciężko trenował po to, aby zagrać w tym spotkaniu. (…) Miałem drugą stuprocentową okazję, powinienem ją wykorzystać, ale jej nie wykorzystałem – zauważył.
– Wierzyliśmy, że na pewno to spotkanie wygramy. Najgorszy scenariusz? Zostały dwa mecze, wiemy, jakie mamy zadanie i zrobimy wszystko, aby je wygrać – zakończył.
W grupie E, poza Polską i Słowacją, znalazły się jeszcze Hiszpania oraz Szwecja. To właśnie z nimi spotkamy się w następnej kolejności, odpowiednio 19 i 23 czerwca.