Everton nic sobie nie robi z protestów. Podpis Rafy Beníteza kwestią dni!

2021-06-22 10:20:16; Aktualizacja: 3 lata temu
Everton nic sobie nie robi z protestów. Podpis Rafy Beníteza kwestią dni! Fot. ph.FAB / Shutterstock.com
Rafał Bajer
Rafał Bajer Źródło: Daily Mirror

Protesty kibiców nic nie dadzą. „Daily Mirror” informuje, że działacze Evertonu spotkali się po raz kolejny z Rafaelem Benítezem i na dniach chcą sfinalizować rozmowy.

Coraz większe napięcie panuje na Goodison Park, a wszystko ze względu na zbliżające się wielkimi krokami ogłoszenie Rafy Beníteza jako nowego menedżera zespołu. „The Toffees” nie robili problemu Carlo Ancelottiemu, kiedy ten otrzymał propozycję od Realu Madryt, sami znaleźli się jednak w trudnym położeniu, ponieważ nie mieli przygotowanej alternatywy. Tą ma być jednak Hiszpan, który od dłuższego czasu poszukuje klubu właśnie w angielskiej Premier League.

Byłemu menedżerowi Liverpoolu bardzo zależało na pracy w Anglii, ponieważ po chińskiej przygodzie chciał tam wrócić wraz z rodziną. Ostatecznie nawet to uczynił, do pełni szczęścia brakowało mu jednak nowego wyzwania zawodowego. Takim ma być właśnie angaż w Evertonie, który umożliwiłby mu zamieszkanie w dobrze znanym i lubianym Liverpoolu.

Rzecz jasna przeszłość szkoleniowca budzi jednak wiele kontrowersji wśród sympatyków Evertonu. W tej sprawie odbyły się protesty, kibice wywieszali banery pod stadionem, ale „Daily Mirror” twierdzi, że na nic się to zda.

Dyrektorzy spotkali się z Benítezem i omawiali już szczegóły umowy. Porozumienie jest bardzo blisko i na dobrą sprawę może zostać ogłoszone nawet w tym tygodniu.

Sprawę nieco opóźniła chwilowa niepewność właściciela klubu, który obawia się reakcji kibiców, zwłaszcza po tym, co działo się w innych klubach, gdy fani protestowali przeciwko udziałowi w Superlidze. Farhad Moshiri uspokoił się jednak, widząc reakcje głównych inwestorów drużyny.

Strony mają za sobą już kilka bardzo udanych spotkań, zatem porozumienie zdaje się być jedynie formalnością. Hiszpan jest zaś gotowy na początkową falę krytyki, jest bowiem przekonany, że jego projekt przekona w końcu kibiców, by ci stanęli po jego stronie, nawet pomimo jego przeszłości w barwach odwiecznego rywala.