Gonçalo Feio po meczu z Brøndby

2024-08-15 21:20:56; Aktualizacja: 14 minut temu
Gonçalo Feio po meczu z Brøndby Fot. Piotr Matusewicz / Pressfocus
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Legia Warszawa

Legia Warszawa zremisowała w rewanżu z Brøndby 1:1 i awansowała do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Mecz i swoje zachowanie po nim podsumował Gonçalo Feio.

Po porażce 2:3 na swoim terenie Brøndby musiało odrabiać straty w rewanżu w Warszawie i naciskało na Legię. W 38. minucie przyjezdni objęli prowadzenie po golu Daniela Wassa, który wykorzystał rzut karny. Chwilę przed przerwą wyrównał Radovan Pankov i po niej rezultat 1:1 nie uległ już zmianie.

Taki wynik dał awans do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji Legii.

Po meczu głośno jest o tym, ale i o zachowaniu prowadzącego stołeczny zespół Gonçalo Feio, który pokazał kibicom drużyny gości środkowe palce.

Co powiedział Portugalczyk po ostatnim gwizdku?

- Przede wszystkim musimy być świadomi, jaka jest wartość rywala, którego pokonaliśmy w tym dwumeczu. Jest ona duża. Wartość piłkarska, jakość jest naprawdę duża i musimy zrozumieć, dlaczego go wygraliśmy. Zrobiliśmy to, bo byliśmy zespołem bardziej zorganizowanym. „Tobi” zagrał fenomenalny mecz. Szczególnie jeśli chodzi o wyjścia na przedpole, dobrze zarządzał meczem. Większość zagrożenia ze strony przeciwnika to były strzały z daleka. Jeśli chodzi o inne narzędzia, pomimo długich momentów posiadania piłki, przeciwnik nie zagrażał nam i taka jest prawda. Ostatecznie strzelił nam gola tylko z karnego, bo inaczej by nawet nie zdobyli bramki. (...) W sporcie najważniejsze jest wygrywać i w sposób zorganizowany, z dużym poświęceniem piłkarzy i dyscypliną taktyczną w tym dwumeczu to zrobiliśmy. Jeszcze raz podkreślę - z bardzo dobrym rywalem - przyznał Feio.

34-latek został zapytany o swoje zachowanie, wdając się w dyskusję z jednym z dziennikarzy, który ocenił je na miarę gówniarza z blokowiska.

- To pierwszy i ostatni raz, gdy odpowiadam na pana pytanie, bo ja pana nie obraziłem, więc nie życzę sobie, by pan mnie obrażał. Wiem, że mam przypiętą łatkę i najłatwiej jest teraz krytykować mnie i ze mną jechać. Jestem do tego przyzwyczajony, to nie ma na mnie wpływu. Szkoda, że nikt nie zauważył w Danii zachowania przeciwnika wobec nas. I nie mówię o kibicach, to jest normalne. Ale jak naskoczyła na nas ławka przeciwnika, jak prowokowali. Tego nikt nie widział, więc właśnie to może jest problem, że musimy powalczyć z kompleksami, które istnieją. Nie jesteśmy gorsi od innych. Proszę mi uwierzyć, że zachowujemy się z ogromną klasą, póki inni nas szanują. Ale jeżeli ktoś cię nie szanuje, to masz to akceptować? Moje podejście do życia takie nie jest - powiedział trener.

- (…) Uważam, że trzeba każdego szanować, ale jeśli ktoś atakuje cię na ulicy, to się nie bronisz? Wydaje mi się, że nie jest to odpowiedni sposób postępowania (…) Piłka nożna nie jest grą dla dżentelmenów, może w Champions League... - dodał.