„Żółto-Biało-Niebiescy” udanie zainaugurowali zmagania w charakterze beniaminka na zapleczu Ekstraklasy od odniesienia dwóch zwycięstw. W trzecim pojedynku nie podtrzymali rozpoczętej passy i zremisowali na własnym terenie z GKS-em Katowice.
W trakcie tego pojedynku z ławką gospodarzy musiał pożegnać się Goncalo Feio, ukarany dwiema żółtymi kartkami za krytykowanie decyzji sędziego Pawła Raczkowskiego.
Portugalczyk został odesłany na trybuny w 71. minucie meczu, ale nie dotarł na nie, uznając, że lepiej będzie mu śledzić dalszy przebieg rywalizacji ze schodów tuż przy bramce ewakuacyjnej.
Typowa niedziela z polską piłką 🙃 pic.twitter.com/9ZA1h3mqdi
— LIGOWIEC (@ligowiec_) August 6, 2023
33-letni trener nie przeszedł obojętnie wobec tego i odniósł się do całej sytuacji na konferencji prasowej, podkreślając, że pierwszy raz w karierze zdarzyło mu się przedwcześnie opuścić drużynę w trakcie pojedynku.
- Pierwszy raz dostałem dwie żółte i w konsekwencji czerwoną kartkę. Sędzia techniczny powiedział, że pokazałem okulary. Proszę zobaczyć zapis wideo, bo tego nie zrobiłem. Jak Jędrych drugi raz leżał, to pokazałem, że płacze i musi zejść. Oczywiście go szanuję i uważam za dobrego stopera, ale z urazem głowy musiał zejść i pojechać na badania do szpitala. Dlatego, korzystając z okazji, chciałbym mu życzyć zdrowia. A co do gestu... to nie pokazałem go w kierunku arbitra tylko do moich chłopaków. To są rzeczy grające poza taktyką i trzeba pewne emocje przekazywać zespołowi, bo akurat mieliśmy dobry moment. Sędzia techniczny uznał, że pokazałem okulary. Potem odwróciłem się też do ławki i biłem brawo. Tu też odczytano jako krytykę arbitra... I tu jest dobry przykład tego, że ktoś jest do kogoś uprzedzony. Tak to wygląda wobec mojej osoby. Pierwszy raz dostałem dwie żółte kartki. Mam już trzy, ale będę na ławce w następnym meczu - skomentował Feio.