Przed spotkaniem z Armenią pojawiły się informacje, jakoby zawodnik Hull City już po przybyciu do Polski spędził jeden z wieczorów w kasynie. Całe zamieszanie wybuchło na Twitterze, ale sprawa została bardzo szybko podchwycona przez sporą część mediów. Grosicki odniósł się do tego jeszcze na boisku, pokazując jednoznaczny gest po trafieniu do siatki. Jak skomentował ją już po ostatnim gwizdku?
- Na swoje nazwisko i nazwę
„TurboGrosik” bardzo ciężko pracuję i nie może tak być, że
przez jakieś głupie wpisy na Twitterze moje nazwisko jest
oczerniane. Nie chcę mówić więcej o tej sytuacji, jeszcze
przyjdzie na to czas. Buzowało we mnie od początku spotkania i
cieszę się, że już w pierwszej minucie mogłem pokazać, że
Grosicki jest w formie i myśli tylko o boisku.
- Czy
rozważam kroki prawne? A kogo ja mam sądować. Nie jestem
człowiekiem, który chciałby robić innym krzywdę.
- Stało
się, jak się stało. Boli fakt, że poszło to dalej. Miałem
pretensje, że napisał o tym „Fakt”. Poważne gazety nie powinny tak robić. Wszystko zostało podane przez kibica na Twitterze. Tak
samo ktoś mógł powiedzieć, że kogoś zgwałciłem. Wpis
poszedłby dalej i potem wszyscy mówiliby, że jestem...
wiadomo kim. Cieszę się, że na boisku udowodniłem, kto to jest
Grosicki - powiedział 29-latek.