Gwiazda Lecha Poznań wyznaje: Korona Kielce miała akcję, a ja w głowie miałem „Pedro, Pedro, Pedro, Pedro pe...”

2024-10-15 07:32:49; Aktualizacja: 1 miesiąc temu
Gwiazda Lecha Poznań wyznaje: Korona Kielce miała akcję, a ja w głowie miałem „Pedro, Pedro, Pedro, Pedro pe...” Fot. FotoPyK
Jan Chromik
Jan Chromik Źródło: TVP Sport

W ostatniej kolejce poprzedniego sezonu kibice Lecha Poznań urządzili sobie na trybunach prawdziwą dyskotekę. Tę akcję w rozmowie z TVP Sport wspomniał bramkarz „Kolejorza”, Bartosz Mrozek.

Lech Poznań przed przerwą reprezentacyjną przegrał z Motorem Lublin, a także odpadł z Pucharu Polski z Resovią, ale pomimo tego kryzysu, kibice „Kolejorza” i tak mogą być w dobrych nastrojach, bo ich ulubieńcy przewodzą tabeli Ekstraklasy po 11 kolejkach.

Zgoła inaczej było w poprzedniej kampanii. Lech zajął ostatecznie piąte miejsce w lidze, a drużyna prowadzona przez Mariusza Rumaka co chwilę rozczarowywała fanów. Ci dali temu wyraz, przygotowując specjalne akcje, jak kartoniada „Wstyd” na prestiżowe starcie z Legią Warszawa czy na zakończenie sezonu z Koroną Kielce, kiedy kibice urządzili sobie prawdziwą dyskotekę na trybunach i w ogóle nie byli zainteresowani dopingiem.

Bramkarz Lecha, Bartosz Mrozek, tak wspomniał tę sytuację w rozmowie z TVP Sport.

- Przykro, bardzo przykro. W trakcie meczu w ogóle nie mogłem się skoncentrować. Pamiętam, że Korona miała akcję, a ja w głowie miałem „Pedro, Pedro, Pedro, Pedro pe...”. Mówię sobie, nie, musisz się skupić, bo zaraz padnie strzał. Teraz może to się wydawać śmieszne, wtedy było bardzo przykre - powiedział 24-latek.

Akcje kibiców Lecha okazały się skuteczne, ponieważ Mrozek nie zawahał się, kiedy został zapytany, czy można „wyłapać mocniejszego gonga”.

– Powiem ci inaczej, nie da się. Najpierw kartoniada, potem zostaliśmy dobici imprezą w „Kotle”. Jakby nie patrzeć, zostaliśmy z tym sami. Nie było żadnego wsparcia z boku. Doceniam kibiców, jeździli na wyjazdy, krzyczeli, dopingowali. Nagle dostajesz od nich jeden cios, potem drugi, który był nokautem. Leżysz i nie wiesz, co się dzieje. Dodatkowo to był ostatni mecz sezonu. Za tydzień nie miałeś okazji na rehabilitację. Zostaliśmy z tym na dłużej. Dlatego to bolało jeszcze mocniej - zdradził bramkarz.

Cała rozmowa z Bartoszem Mrozkiem dostępna jest tutaj.