Holenderskie starcie gigantów. Kto tym razem odmówi wina?

2015-09-18 18:55:52; Aktualizacja: 9 lat temu
Holenderskie starcie gigantów. Kto tym razem odmówi wina? Fot. Transfery.info
Krzysztof Gońka
Krzysztof Gońka Źródło: Transfery.info | Daily Mail

Niegdyś współpracownicy i przyjaciele, a dziś zagorzali rywale. Już w niedzielę drużyny prowadzone przez Ronalda Koemana i Louisa van Gaala skrzyżują miecze. Który z nich tym razem odmówi kieliszka wina?

Najbliższy weekend w Premier League zapowiada się bardzociekawie, nie tylko ze względu na twardą walkę o każdy centymetr boiskapomiędzy zawodnikami wszystkich drużyn. To także dwa ważne starcia wśródmenadżerów - już jutro Chelsea José Mourinho zmierzy się z Arsenalemprowadzonym przez Arséne’a Wengera. Stawką będzie prestiż i walka o pozycjęwśród londyńskich klubów. Ale dzień później, trochę w cieniu rywalizacjiPortugalczyka z Francuzem, odbędzie się bardzo ciekawy pojedynek pomiędzyManchesterem United i Southampton. Zarówno Louis van Gaal, jak i Ronald Koeman mająsobie wiele do wyjaśnienia i do udowodnienia.

Obaj panowie spotkali się naprzeciwko siebie już wpoprzednim sezonie - w mediach nie brakowało wówczas zdjęć ukazującychserdeczny uścisk dłoni menadżerów, który podsycony jednak złowrogą wymianąspojrzeń przerażał nawet najbardziej odważnych z kibiców.  

Holendrzy pałają do siebie nienawiścią, choćmają za sobą kawał wspólnej historii. Nie wiadomo, jak by się starali, i taknie uda im się wymazać jej z pamięci.

Ścieżki utytułowanych dżentelmenów skrzyżowały się najpierww sztabie szkoleniowym Barcelony, gdzie zostali dobrymi przyjaciółmi, częstospędzając przy tym czas w towarzystwie swoich żon, które również się zaprzyjaźniłyoraz w Ajaksie, gdzie mało nie doszło do symbolicznego przelewu krwi.  Mimo, że ich piłkarska filozofia i przekonaniasą bardzo podobne, doszło między nimi do nieporozumień, których żniwo nie dajeo sobie zapomnieć do dziś.

W 2004 roku Van Gaal został dyrektorem technicznym Ajaksu.Trenerem tego zespołu był, a jakżeby inaczej, Ronald Koeman. Obie strony byłniezwykle zadowolone z zawarcia współpracy. – Przyjście Van Gaala do klubu jestbardzo dobrym rozwiązaniem, zarówno dla klubu, jak i dla mnie – powiedział wówczasKoeman.

Sielanka nie potrwała jednak zbyt długo, a  kibice nie musieli wcale czekać wnieskończoność na pierwsze spięcie między nimi. Pewnego dnia obecny menadżer „Świętych”prowadził rano trening zespołu, gdy nagle na placu boju pojawił się jegostarszy kolega. Usiadł na płycie boiska i obserwował poczynania zawodnikówciężko walczących o miejsce w pierwszym składzie drużyny.

Koeman był zły,ponieważ sądził, że jego autorytet został wówczas nadszarpnięty. Ale to dopieropoczątek – Van Gaal powiedział na głos, że jego współpracownik jest słaby.Miało to związek z polityką klubu - pierwszy z nich uważał, że celem Ajaksu powinienbyć awans do półfinału Ligi Mistrzów, a drugi wtórował, że bez poważnychwzmocnień z innych lig będzie to niemożliwe.

Miarka przebrała się jednak trochę później. Grający wówczasw holenderskim zespole Rafael van der Vaart i Zlatan Ibrahimović rozgrywalimiędzy swoimi reprezentacjami spotkanie, w trakcie którego Szwed zaatakowałHolendra, czym spowodował u niego kontuzję. Gracze postanowili wyrównaćrachunki podczas jednego z treningów w klubie, a sprawy w swoje ręce wziął VanGaal, który - umówmy się - nie jest najlepszym kandydatem na rozjemcę.

Sprawa owianajest legendą, a według jednej z opowieści to właśnie przyszły menadżer „CzerwonychDiabłów” miał stać za zaskakującym transferem „Ibry” do Juventusu w trakcieostatniego dnia letniego okna transferowego w 2004 roku. Oczywiście, wprowadziłoto w złość Koemana, który stracił najlepszego strzelca i nie miał czasu, byznaleźć dla niego godnego następcę.

Wkrótce Van Gaal postanowił zrezygnować z pełnionej funkcji,gdyż uważał, że jego zakres władzy był za mały. Ponadto stwierdził, że całaintryga związana z jego odejściem z Ajaksu była pomysłem… Koemana. Zarzekał sięwówczas, że „już nigdy nie zje z nim kolacji”.

Wersja zdarzeń młodszego z nichbyła oczywiście inna. Wiadomo jednak, że nawet w najbardziej nieprawdopodobnejplotce zazwyczaj kryje się ziarenko prawdy.

W wydanej 10 lat później autobiografii Van Gaal postanowiłodgrzać stary kotlet i ponownie wziął na tapet sytuację, która miała wówczasmiejsce. – Problemem było to, że Koeman nie miał żadnej kontroli nad całągrupą. Powinien to rozwiązać, ale nie potrafił - mówił o powodach odejścia zAjaksu.

Wskutek konfliktu ucierpiała również przyjaźń ich partnerekżyciowych. Bartina (żona Koemana) i Truus (żona Van Gaala) nie utrzymywałyodtąd ze sobą żadnych kontaktów.

Holenderscy i angielscy kibice mieli nadzieję, że relacjamiędzy menadżerami ulegnie poprawie po tym, jak obaj spotkali się w PremierLeague. Nic z tych rzeczy – w grudniu poprzedniego roku ekipa z St. Mary’sStadium uległa United 1-2, a Van Gaal z powodu braku czasu odmówił pomeczowegokieliszka wina, które zaproponował mu Koeman.

W styczniu doszło do kolejnej konfrontacji obu panów naławkach trenerskich swoich zespołów - tym razem lepsi okazali się „Święci”. –Louis powiedział do mnie: twój kieliszek z winem już czeka, przyjdę za chwilę.Czekałem na niego kwadrans, ale on był chyba zajęty wywiadami, więcprzeprosiłem i postanowiłem wyjść. Szedłem w stronę autokaru, kiedy wyszedłLouis i zapytał, co z winem. Odpowiedziałem mu, że muszę już iść. Tak samo jakon, kiedy graliśmy na St. Mary’s Stadium – wspomina Koeman.

Podkreślił w tamtej rozmowie, że być może przy następnejokazji w czasie nowej kampanii uda im się wspólnie napić wina. Najbliższa kutemu sposobność nastąpi już za niecałe 48 godzin. Zobaczymy wówczas, który z nich będzie w dość dobrym humorze, by poświęcić swojemu byłemu przyjacielowi choć pięć minut na wymuszony toast.