Josep Maria Bartomeu: To Joan Laporta powinien się tłumaczyć
2023-02-18 00:26:05; Aktualizacja: 1 rok temuJosep Maria Bartomeu, podczas rządów którego miało dojść nieprawidłowości w rozliczeniu podatkowym José Marii Enriqueza Negreiry, byłego wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów, zapewnił, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Były prezydent FC Barcelony sprawował tę funkcję w latach 2014-2020. Przez ten czasu klub oskarżano o szereg nieprawidłowości.
Nie tak dawno na jaw wyszło, że na liście płac Katalończyków znajdował się ex-wiceprezes Komitetu Technicznego Arbitrów w Królewskim Hiszpańskim Związku Piłki Nożnej.
Chociaż wszyscy zapierają się, że była to zwyczajna współpraca polegająca na konsultacjach w kwestiach sędziowskich, prokuratura bada, czy lider tabeli LaLigi nie wpływał w ten sposób na działania arbitrów.Popularne
Josep Maria Bartomeu w rozmowie z dziennikiem „ABC” rzeczowo opowiedział o całym związku ze spółką Dasnil 95.
– Jestem bardzo spokojny, ponieważ to ja sprawiłem, że ta usługa została przerwana. Nie mam żadnych kontaktów z panem Enriquezem Negreirą i nigdy go nie spotkałem – oświadczył.
Gdy współpraca dobiegła końca, 77-latek groził sternikowi klubu, że będzie miał przez niego problemy.
– Klub nie bawił się niczyimi pieniędzmi, po prostu przestał korzystać z usług jego syna, który był tym, który tworzył raporty, ponieważ zdecydowano, że od tej pory będzie je robił wewnętrzny dział klubu. I nie rozmawiałem z nim więcej ani nie miałem żadnych wiadomości, aż do momentu, gdy nadszedł burofax. Gdy zdarzył się ten epizod, jego syn powiedział nam, że nic się nie stało i że powinniśmy go zignorować – wyznał.
– W 2018 roku rozpoczął się okres cięć w celu uporządkowania finansów klubu. Pep Segura, ówczesny dyrektor generalny do spraw piłki nożnej w klubie, oraz Òscar Grau, dyrektor generalny, powiedzieli mi, że ta usługa kosztowała dużo pieniędzy i postanowiono ją anulować – dodał.
Co Bartomeu ma do powiedzenia tym, którzy doszukują się w całej sprawie nieczystej gry?
– Ten człowiek nie miał żadnej władzy wśród sędziów – zauważył.
– Kontrakt istniał już od czasów Núñeza, Gasparta i pierwszego etapu Laporty [byli prezydenci FC Barcelony - dop. red.]. Nawet nie widziałem faktur, ponieważ były przekazywane bezpośrednio. Kiedy Laporta przybył do klubu, faktury wynosiły około 150 tysięcy euro, a kiedy Sandro został mianowany prezydentem, opiewały na kwoty znacznie wyższe niż pół miliona euro. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że ja odciąłem Negreirę od kranu z pieniędzmi, a Laporta czterokrotnie zwiększył jego pensję, więc to on powinienem się tłumaczyć – zakończył.